Ginące profesje?Ginące profesje? |
11.07.2007. Radio Elka, Maciej Iżycki | ||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 W Głogowie obecnie działa pięć zakładów zegarmistrzowskich - To duża konkurencja zważywszy, że liczba klientów spadła, odkąd stały się popularne zegarki elektroniczne - zauważa Mirosław Michalski, zegarmistrz. Zakład prowadzi wraz z synem, ale pesymistycznie patrzy w przyszłość. - Jeszcze parę lat i będzie bardzo źle. - Będzie jak na Zachodzie. Zawód wyginie. Takich jak ja ludzie będą szukać na wykopaliskach - żali się Jan Kordylewicz, głogowski zegarmistrz, który kontynuuje działalność ojca. Pracuje w zawodzie od 45 lat. W jego rodzinie były jeszcze trzy osoby zajmujące się tą profesją. Dziś działalność prowadzą tylko dwie. Pytany o następcę odpowiada: - Nie chcę nikogo unieszczęśliwiać. To już się kończy. Tandeta wykończy wszystko. Młodzi ludzie nie garną się do nauki profesji, które odchodzą już w zapomnienie. Jeśli już ktoś zdecyduje się na zawód szewca, czy zegarmistrza to jest to tradycja rodzinna. Jednak i rodzinne zakłady borykają się z licznymi problemami. Rzemieślnicy nie widzą przed sobą przyszłości, a czy głogowianie potrzebują jeszcze usług szewca, czy zegarmistrza? - Teraz kupuje się zegarek za 15 zł, a jak się popsuje to się wyrzuca i kupuje drugi. A buty to też jednorazówki, nie to co kiedyś - zauważają jedni. Są też tacy, którzy wierzą w powrót zainteresowania rzemiosłem. - Te zawody są potrzebne i będą potrzebne. Wszystko, co solidne wraca, więc i solidny fach w ręku też wróci. (jm)
reklama
|
reklama
reklama
reklama