Sufit spadł na łóżko dziecka

Dyżurny reporter: 667 70 70 60

Pytanie kto teraz odpowiada za zniszczenia w domu i czy spółdzielnia mieszkaniowa powinna informować lokatorów o takich niebezpieczeństwach? Nikt się tego nie spodziewał, bo prawie nikt nie wie, że takie sytuacje są w ogóle możliwe. Dziwne dźwięki o poranku zwróciły uwagę jednego z mieszkańców ulicy Sokolej . Jak mówi, w chwili, gdy zobaczył postępujące pęknięcia sufitu nad głową jego syna zareagował błyskawicznie.

- Udało mi się jakimś cudem doskoczyć do dziecka, złapać je za nóżkę i pidżamkę i ściągnąć z tego łóżka. Po chwili runął spory, bo widać że 2 na 2 metry

kawałek sufitu , a dokładnie tynku sufitowego. Po chwili zorientowałem się, gdy osiadł kurz to tak naprawdę to nie byłą przyczyna związana z jakimś zalaniem. Tynk był suchy. Wcześniej nie było tam zalania ani żadnego tąpnięcia. Odkleił się cały kawał tynku - opowiada mężczyzna.

Zaskoczony lokator udał się natychmiast do Spółdzielni Mieszkaniowej Przylesie. - Przyszła jakaś komisja określiła co było przyczyną. Spotkałem się z panem od spraw technicznych i prezesem. Uzyskałem fachowe informację, że jest to wada deweloperska. Przedstawiłem panom zdjęcia więc nie widzieli potrzeby przychodzenia na jakąkolwiek wizje. Stwierdzili, że na fazie budowy tych mieszkań ten tynk był położony za grubo z uwagi na nierówności betonu. Takie zdarzenia mogą występować. Oni znają takie przypadki - wyjaśnia lubinianin.

Zdawałoby się, że w trudnej sytuacji lokatorowi pomoże spółdzielnia mieszkaniowa. Otóż okazuje się, że w takiej sprawie nie ponosi żadnej odpowiedzialności ani obowiązku usuwania uszkodzenia. - Jeśli chodzi o obowiązki spółdzielni w zakresie napraw wewnątrz lokali, czyli tego typu, jak sufit spadł albo coś się wydarzyło ze ścianami to reguluje regulamin zatwierdzony w 2008 roku. W paragrafie 4 jest opisane, że wszelkie sprawy dotyczące ścian, sufitów i posadzek należą do właściciela mieszkania - mówi Bogdan Urbański, zastępca prezesa SM Przylesie w Lubinie.

Nasuwa się zatem pytanie czy spółdzielnia przeprowadzająca wiele różnych kontroli nastawionych na bezpieczeństwo lokatorów nie powinna sprawdzać też stanu sufitów i ścian? Okazuje się, że to również nie leży w obowiązku spółdzielni, która kilka podobnych sygnałów od mieszkańców już wcześniej otrzymała. - Zadawałem sobie pytanie czy zrobiłem wszystko, by zapewnić bezpieczeństwo mojemu dziecku . Niestety informacji, że takie zagrożenie może wystąpić nie miałem. Pytanie co możemy zrobić, by ustrzec innych przed takim zdarzeniem? - pyta lokator z Sokolej.

Zarząd spółdzielni nie wyklucza, że być może umieści odpowiednie ogłoszenia w gablotach informacyjnych klatek schodowych, ale nie obiecuje też, że to zrobi. Warto zatem we własnym zakresie, wiedząc że takie spadające kawałki sufitu mają miejsce ostukać powierzchnie nasłuchując czy oby dźwięk nie wskazuje na nadchodzące nieszczęście. Warto w tym miejscu wspomnieć, że polisy ubezpieczeniowe lokali nie pokrywają szkód spowodowanych takimi samoistnymi przypadkami.

 

reklama

reklama