Panie gotowały, panowie uciekali do karczmyJak świętowali dawni mieszkańcy Dolnego Śląska |
24.12.2022. Radio Elka, Maciej Iżycki | ||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Przedwojenni Dolnoślązacy rozpoczynali przygotowania do Bożego Narodzenia już z początkiem adwentu. Jego symbolem, zarówno dla katolików, jak i protestantów były wieńce, które wieszano w pokojach. - Wiemy, że w dniu wigilii panowie uciekali do karczmy, żeby nie przeszkadzać krzątającym się po kuchni paniom. U katolików na wigilijnych stołach były potrawy postne, zaś u protestantów pojawiało się mięso, a zwłaszcza dolnośląski przysmak, czyli białe kiełbaski z zasmażaną, kiszoną kapustą i tłuczonymi ziemniakami. Na stołach katolickich królowały zaś wszelkiego rodzaju ryby. Mógł to być karp, na pewno były też zupy rybne. Lokalnym przysmakiem była zupa rybna z ikrą. Na protestanckich stołach nie mogło natomiast zabraknąć słynnego Śląskiego Nieba, czyli wędzonego boczku duszonego z suszonymi owocami. Kolację wigilijną kończono czymś słodkim. Najczęściej były to pierniki. Ciasto na nie było zagniatane według niektórych źródeł już we wrześniu lub na początku adwentu. Oczywiście nie brakowało także makowców i słynnego placka drożdżowego z bakaliami. Pierwszy i drugi dzień Bożego Narodzenia dawni mieszkańcy Dolnego Śląska świętowali już w restauracjach - opowiada Anna Wawryszewicz. Wigilijne i bożonarodzeniowe zwyczaje zmieniły się na Dolnym Śląsku po 1945 roku. Od tego czasu na świątecznych stołach pojawiają się potrawy charakterystyczne dla regionów, z których przyjechali repatrianci i osadnicy. Dziś często, podczas jednej wigilijnej kolacji spożywamy dania z Wileńszczyzny, Wołynia czy też z Małopolski i Wielkopolski. Tradycje wymieszały się bowiem w kulturowym tyglu, jakim stał się Dolny Śląsk.
reklama
|
reklama
reklama
reklama