IV Jarmark Świętego SebastianaKolorowo, gwarno i upalnie |
09.07.2023. Radio Elka, Kasia Rososzko | ||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Jarmark przypominać ma mieszkańcom o historii miasteczka i jego patronie, którym jest właśnie św. Sebastian. Jak co roku, hucznym wystrzałem z repliki średniowiecznej broni, imprezę otworzyły władze miasta. - To bardzo dobra tradycja. Myślę, że powiązanie historii z teraźniejszością jest bardzo ważne. Przypominamy to co było, a właśnie taki sposób przedstawienia tej historii jest bardziej przyjazny, zarówno dla starszych, jak i młodszych - mówi Ewa Kowalik, wiceburmistrz Polkowic ds. społecznych. Imprezę rozpoczął pokaz rycerski z udziałem publiczności. Sporym utrudnieniem był upał, który ekipie rekonstrukcyjnej dawał się mocno we znaki. Jak przetrwać w metalowej, kilkunastokilogramowej zbroi, gdy temperatura sięga 30 stopni Celcjusza? - Przede wszystkim trzeba pić dużo wody, nie palić i przebywać głównie w cieniu. Mi pomagają naturalne materiały, jak np. len, zastosowane w mojej przyszywanicy, który bardzo dobrze odbiera pot - mówi Lubomir ze Skwierzyny. Zainteresowaniem przechodniów cieszyło się również stoisko samurajów oraz pokazy alchemiczne. - Prezentujemy głownie repliki przedmiotów z XVI wieku. Są to głównie przedmioty użytku bojowego, ale i rzeczy codziennego użytku, jak np. czarka do jedzenia czy picia herbaty. Japończycy mieli taki zwyczaj tworzenia rytuałów. Do każdej codziennej czynności, jak np. parzenie herbaty, przywiązywali dużą wagę. Starannie dobierali proporcje, temperaturę wody - mówi Łukasz Stecki z ekipy samurajów, która przyjechała z Podkarpacia. - Alchemików było mnóstwo. Niektórzy z nich byli takimi wczesnymi naukowcami, wykonywali wiele doświadczeń i dokonywali wielkich odkryć zupełnie przypadkiem. Dziś będziemy pokazywać gips, który jest wynalazkiem alchemii, produkować alkohol oraz transmutować metale, czyli wytwarzać złoto - dodaje Bogusław Kurzyński, alchemik z Wielunia. Podczas jarmarku nie zabrakło gier i zabaw dla najmłodszych. Były także stosika warsztatowe, gdzie można było poznać dawne zawody, a także kolorowe gramy z różnymi przysmakami i rękodziełem. - To ciekawe doświadczenie dla dorosłych i dzieci. Nie ma na co dzień takich imprez, więc warto przyjść i zobaczyć jak to wszystko mogło wyglądać przed wiekami - mówi pani Kasia z Polkowic. - Bardzo nam się podoba. Syn jest zachwycony - dodaje pani Oksana. Impreza trwała do godzin wieczornych. Zakończyły ją walki rycerskie w płonącym kręgu oraz „Czarnoksiężnik” - spektakl światła i ognia.
reklama
reklama
|
reklama
reklama
reklama