Tłumy ludzi, tysiące światełek dla JuliiEmpatia ratuje, hejt rujnuje |
29.09.2024. Radio Elka, Iwona Mierzwiak | ||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 - Julka była miłą osobą, ładną dziewczyną. Czasem widziałem, że siedziała sama. W drugim półroczu nawet podchodziła do naszej grupy w szkole - była uśmiechnięta, radosna. Nie rozumiem, co się właściwie stało. Myślałem nawet, że jest jedną z popularniejszych osób w szkole, nie do końca byłem świadomy co przeżywa - wspominał Dawid, jej szkolny kolega. Podczas marszu można było usłyszeć historie innych młodych ludzi, którzy również zetknęli się z rówieśniczym hejtem. - Historia Julii porusza. Sama byłam w szkole wyzywana i wyśmiewana, więc wiem, jak to jest. To naprawdę trudne przeżycie - mówiła jedna z uczestniczek. Inna mieszkanka Lubina przyznała, że problem hejtu wśród młodzieży jest bardzo poważny: -To, co się dzieje, jest wstrząsające. Myślę, że ta sprawa odbije się szerokim echem w mediach. W końcu ktoś się tym zajmie - mówiła matka jednej z uczennic. - Chodziłam do szkoły w czasach, gdy Internet stawał się coraz bardziej popularny. Ludzie czuli się anonimowi i myśleli, że mogą napisać wszystko, co tylko chcą. Pisali straszne rzeczy. Wydaje mi się, że sprawa Julii pokazuje, że szkoły i rodzice nie radzą sobie z problemem hejtu - opowiadała inna mieszkanka miasta. - O tej historii usłyszałem dopiero, kiedy zrobiło się o niej głośno. Potem w Internecie pojawił się hejt. Szkoła wdrożyła aplikację, która umożliwia anonimowe zgłaszanie przypadków nękania i to wszystko - mówił 17-letni uczeń tej samej szkoły do której wcześniej chodziła Julia. Marsz Ciszy dla Julii był nie tylko gestem solidarności, ale też apelem o systemowe zmiany. - Szkoła często ma związane ręce. Zamiast działać, sprawy zamiata się pod dywan, analizuje papiery, a nie rozmawia z pokrzywdzonymi dziećmi - mówiła Marzena Krauz-Borys, matka trójki dzieci. Natomiast Monika Erkens, jedna z organizatorek marszu, apelowała do dorosłych o większe zaangażowanie: - W każdej miejscowości, w każdej klasie jest taka Julka. Zobaczmy te dzieci, stańmy za nimi, jeśli mamy więcej siły. Mamy problem i wyzwanie. To dorośli muszą teraz działać, bo gdzieś zawiedliśmy. Podczas wydarzenia przemówił też ojciec tragicznie zmarłej nastolatki. - Chcemy podziękować wszystkim za udział w marszu poświęconym naszej ukochanej córeczce. Julcia była wspaniałą, zawsze roześmianą dziewczynką. Niestety, na jej drodze stanęli ci, którzy obrali ją sobie za cel. Dokuczali jej na różne sposoby, nie zawsze byli to typowi łobuzi. Często to wzorowe uczennice z tak zwanych dobrych domów - mówił Wojciech Zięba, ojciec Julii. - Niech ten marsz będzie alarmem dla wszystkich. Apelujemy do rodziców i nauczycieli, aby już nigdy nie traktowali cierpiącego dziecka jako przewrażliwione. Każde dziecko zasługuje na wsparcie, bezpieczeństwo i szacunek. Podczas finału wydarzenia, który odbył się pod lubińskim „Kielichem”, uczestnicy wysłuchali ulubionego utworu Julii, a wokół rozbłysło się tysiące światełek. Odczytano także specjalną petycję, w której domagano się zaostrzenia przepisów po tragedii Julii i wprowadzenia programów prewencyjnych w szkołach. Petycję można podpisać na stronach społecznościowych wydarzenia „Marsz Ciszy dla Julii”. Następnie dokument trafi do Sejmu.
reklama
|
reklama
reklama
reklama