Radni pytali prezesa szpitala o SORDlaczego jest tak źle? |
18.12.2024. Radio Elka, Maciej Iżycki | |||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Jednym z punktów ostatniej sesji rady miasta była informacja zarządu głogowskiego szpitala na temat przeprowadzonych w placówce inwestycji. Na tę okazję zaproszony został na obrady jego prezes - Mieczysław Maksimczyk. Po długim sprawozdaniu szef szpitala odpowiadał na pytania radnych. Wiele z nich dotyczyło Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. - Nasz głogowski SOR nie ma dobrej sławy. Tak bym to delikatnie ujęła. Bardzo często zdarzają się sytuacje, że mieszkańcy, kiedy dzieje się coś nagłego, groźnego, decydują się, żeby pomocy szukać w sąsiednich województwach, by w innych szpitalach szukać pomocy na SOR-ze. Ja również miałam złe doświadczenia z głogowskim SOR-em. Powtarzały się one wielokrotnie. Również mieszkańcy zgłaszają takie sytuacje, brakuje jakiegoś rodzaju empatii u personelu i zrozumienia sytuacji, kiedy człowiek przychodzi z poważnym problemem. Trafiający na oddział ratunkowy natykają się na ścianę formalną, biurokratyczno-urzędową - mówiła podczas sesji radna Bożena Rudzińska. Radna Aleksandra Nawoj-Wiśniewska stwierdziła, że Szpitalny Oddział Ratunkowy to prawdziwa pięta achillesowa głogowskiej lecznicy. Na potwierdzenie tego opowiedziała o swoim pobycie na SOR-ze, na którym spędziła sześć godzin i nawet nie została zarejestrowana. - O SOR-ze rzeczywiście mówiło się źle, a nawet bardzo źle. Ale ten okres mamy na szczęście już za sobą. Mieliśmy bowiem olbrzymi kłopot z obsadą lekarską. Po prostu jest bardzo mało chętnych lekarzy do pracy na oddziale ratunkowym. Robiliśmy niejako łapankę wśród wielu lekarzy, aby tylko mogli podpisać umowę na SOR. Dokonaliśmy wielu zmian, takich rewolucyjnych, zarówno w zakresie wynagradzania, jak i obsady. Od 1 października mamy nowego dyrektora medycznego, który jednocześnie jest kierownikiem SOR-u. Mamy dwóch zastępców kierownika SOR-u. W tej chwili na SOR-ze codziennie jest co najmniej dwóch lekarzy, w tym jeden chirurg i jeden internista. Często nawet jest trzech lekarzy. Popołudniu również jest dwóch lekarzy. Sytuacja więc bardzo się zmieniła. Niemniej jednak praca na SOR-ze jest ciężka i wymagająca. Nie ma chętnych nie tylko lekarzy, ale też pielęgniarek i ratowników, ale radzimy sobie z obsadą. Niestety często SOR jest traktowany jak przychodnia. W przychodni jest kolejka do specjalisty, a na oddziale ratunkowym, jak jest kolejka, to jednak tego samego dnia, choć czasami po kilku godzinach czekania, pacjent zostanie przyjęty. Praca na SOR-ze jest ciężka i mimo że wymagamy od pracowników empatii i odpowiedniego traktowania każdego pacjenta, to zdarza się, że im nerwy puszczają i wtedy zaczynają się różne historie - odpowiadał na pytania radnych prezes Maksimczyk.
reklama
reklama
|
reklama
reklama
reklama