Ósmy festyn na lubińskich błoniach przyciągnął tłumyStrażacka siła i rodzinna atmosfera |
25.05.2025. Radio Elka, Iwona Mierzwiak | ||||||||||||||
Dyżurny reporter: ![]() Kulminacyjnym punktem programu okazała się inscenizacja gaszenia płonącego auta - realistyczna, emocjonująca i pełna dymu. - Super! Super! - wykrzykiwali podekscytowani widzowie. - Bardzo fajna atrakcja, mam nadzieję, że nigdy w życiu nie będę na żywo czegoś takiego przeżywał, ale fajnie popatrzeć. Rewelacja! - mówił jeden z chłopców. - Podoba mi się gaszenie auta i ten dym, ale trochę śmierdzi - dodał z uśmiechem. Wydarzenie otworzył starszy brygadier Arkadiusz Szuper, komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Lubinie. - Cieszymy się, że dopisała pogoda i mamy słoneczko. To już ósmy festyn rodzinny, który gromadzi mieszkańców na ciekawych pokazach integrujących społeczeństwo ze Strażą Pożarną. Dziękujemy za współpracę samorządom - zarówno powiatowemu, jak i lokalnym. Są z nami jednostki PSP, OSP oraz pokazowa drużyna pożarnicza - mówił komendant. Nie zabrakło również osobistych historii strażaków - tych zawodowych i ochotniczych. Jedną z nich podzieliła się Katarzyna Więcek z OSP Rudna. - W młodzieżowej drużynie jestem od 2014 roku, kurs ukończyłam w 2021. Mój dziadek był strażakiem, brat też. Dziadkowie zakładali naszą jednostkę, więc... serce podpowiadało jedno. Najcięższym wyjazdem była akcja, podczas której musieliśmy ratować naszą babcię. Była to szybka, dramatyczna sytuacja - myślę, że to właśnie najtrudniejsze dla strażaka - ratować kogoś bliskiego. Katarzyna nie ukrywa, że marzy o pracy w zawodowej straży. - Nie jest łatwo, wiadomo jak to teraz wygląda, ale co czas pokaże. Głos zabrał również jej brat, Wojciech Więcek, również członek OSP. - Jest stereotyp, że kobiety są słabsze fizycznie, ale koleżanki obalają ten mit. Działamy ramię w ramię. Korzystamy z aplikacji Remiza - kiedy przychodzi alarm, syrena wyje nie tylko na remizie, ale i w telefonie. Zostawiamy wszystko i biegniemy ratować. Festyn miał również rodzinny wymiar - strażacy przyjechali z dziećmi, które mogły zobaczyć, jak wygląda praca ich rodziców. - W strażacką rodzinę się wżeniłam - mąż, szwagier, teraz ja. Dzieci też się tym pasjonują. Mamy jednostkę blisko domu, więc to naturalne, że kontynuujemy tradycję - dodała jedna ze strażaczek.
reklama
|
reklama