Proces będzie się toczył za zamkniętymi drzwiamiOskarżony o bestialskie znęcanie się nad kobietą w Gaikach przed sądem |
01.07.2025. Radio Elka, Hania Ciesielska | ||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: ![]() Dramat ukryty przez lata Zarzuty prokuratury wobec Mateusza J. są wstrząsające. Według ustaleń śledztwa, Mateusz J. i Małgorzata poznali się w 2018 roku na portalu randkowym. Kobieta, znajdując się w trudnej sytuacji życiowej, w połowie 2020 roku przyjęła propozycję zamieszkania w komórce na terenie gospodarstwa oskarżonego, w ukryciu przed jego rodzicami. Od tego momentu rozpoczęła się jej ponad czteroletnia gehenna. Małgorzata była więziona w pozbawionej okna i mediów komórce, zamykanej od zewnątrz na kłódkę. Była systematycznie bita pięściami, gumowym wężem, deską czy drewnianą pałką, kopana, duszona i szarpana. Oskarżony miał ją izolować, poniżać, wyzywać, golić włosy, wyprowadzać w kominiarce i stale kontrolować. W lipcu 2024 roku kobieta podjęła próbę samobójczą. Ponadto, w tym czasie była wielokrotnie zmuszana do czynności seksualnych, a co najmniej dwa z tych aktów zostało nagranych. W wyniku brutalnego traktowania kobieta doznała poważnych obrażeń ciała. Dramat wyszedł na jaw w sierpniu 2024 roku, kiedy Małgorzata trafiła do szpitala z urazem barku i odważyła się opowiedzieć o swoim koszmarze. Mateusz J. został natychmiast zatrzymany. Proces za zamkniętymi drzwiami Na sali rozpraw prokurator Artur Socha, odczytując akt oskarżenia, świadomie pomijał najbardziej drastyczne fragmenty, aby chronić godność poszkodowanej. Sędzia Michał Misiak podjął decyzję o wyłączeniu jawności całego przewodu sądowego. Dziennikarze mogli być obecni jedynie podczas odczytywania aktu oskarżenia oraz poznania danych osobowych oskarżonego. Po tym etapie musieli opuścić salę i powrócą na nią dopiero na ogłoszenie wyroku. Decyzja sędziego podyktowana jest koniecznością ochrony pokrzywdzonej. - Opis, wyjaśnienia, pytania do świadków i odtwarzanie zeznań pokrzywdzonej mogłyby naruszyć dobre obyczaje oraz ważny interes prywatny stron, przede wszystkim pokrzywdzonej - uzasadniał sędzia Michał Misiak. Grozi mu wieloletnie więzienie Mateuszowi J. grozi od 5 do nawet 30 lat pozbawienia wolności, a w zależności od interpretacji prawa, nawet dożywocie. Prokurator Artur Socha wyjaśnił, że zarzuty obejmują pozbawienie wolności ze szczególnym udręczeniem, znęcanie się, usiłowanie samobójstwa pokrzywdzonej oraz gwałty, które doprowadziły do poważnego uszczerbku na jej zdrowiu. Dodał, że kluczowa dla wymiaru kary będzie interpretacja zmian w Kodeksie karnym z października 2023 roku, które znacznie zaostrzyły przepisy. Jeśli sąd zastosuje nowsze regulacje, kara może sięgnąć nawet dożywocia. Oskarżony nie przyznaje się do winy, twierdząc, że wszystko działo się za zgodą ofiary. Takiemu stanowisku stanowczo sprzeciwia się prokuratura. Biegli lekarze psychiatrzy, po obserwacji psychiatrycznej, nie stwierdzili u Mateusza J. choroby psychicznej ani upośledzenia umysłowego, które mogłyby wpłynąć na jego poczytalność. Zdiagnozowali jednak cechy osobowości psychopatycznej, charakteryzujące się skrajnym egocentryzmem, egoizmem i instrumentalnym traktowaniem ludzi. Stwierdzono także zaburzenia preferencji seksualnych w postaci sadyzmu. Pokrzywdzona kobieta, która obecnie stara się odbudować swoje życie, prawdopodobnie nie będzie ponownie przesłuchiwana przed sądem. Prokuratura wnosi o odtworzenie jej zeznań złożonych na etapie postępowania przygotowawczego, w specjalnym trybie przewidzianym w procedurach.
reklama
reklama
|
reklama
reklama
reklama