Niezwykłe fotografie w bibliotece BLOG w GłogowieObrazy malowane pasją i słońcem |
07.07.2025. Radio Elka, Elwira Iżycka | ||||||||||||||
Dyżurny reporter: ![]() W Bibliotece Publicznej BLOG na os. Kopernik w Głogowie odbył się wernisaż wystawy głogowianina - Marcina Buczkowskiego, na którą składa się szereg niezwykłych obrazów miasta. Na zdjęciach można zobaczyć m.in. najbardziej charakterystyczne miejsca w mieście, które powstały w… puszkach i pudełkach. Są tu zdjęcia, które naświetlały się jeden dzień, ale większość to efekty półrocznego oczekiwania i niepewności. Sam artysta przyznaje, że spośród niezliczonej ilości rozstawionych w całym mieście aparatów otworkowych, nie wszystkie okazały się udane, bo proces tworzenia się obrazu przebiega bez jakiejkolwiek ingerencji i kontroli autora zdjęcia, za to zdarzają niemożliwe do przewidzenia przypadki działania sił natury, postronnych ciekawskich ludzi, zaglądających do wnętrza takiej puszki lub tajemniczych zniknięć takich aparatów. - Z wykształcenia, jestem artystą. Skończyłem studia na poziomie magisterskim na Akademii Sztuki w Szczecinie, gdzie miałem przyjemność spotkać się z samym twórcą i być studentem twórcy solarigrafii Pawłem Kulą - mówi Marcin Buczkowski. - Tam to podpatrzyłem z pilotażowego projektu związanego z solarigrafią. Projekt nazywał się „Solaris”, a Paweł Kula i dwóch jego znajomych współtworzyli właśnie tę metodę, ten eksperyment - dodaje. - Solarigrafia jest dla mnie formą zabawy, takim powrotem do korzeni fotografii i odskocznią od świata cyfrowego, bo jest to totalnie analogowa metoda sięgająca do pierwotnego aparatu, jakim jest camera obskura i tylko przyciągniętego w czasie procesu tworzenia się obrazu na materiale światłoczułym - opowiada o swoich zdjęciach. - Niektórzy twórcy takich obrazów potrafią wytrwać i czekać na zdjęcie kilka lat! Ja byłem najbardziej cierpliwy z jednym zdjęciem, które naświetlało się siedemnaście miesięcy bez przerwy - podkreśla artysta. Solarigrafia to metoda fotografii otworkowej, która polega na rejestrowaniu pozornego ruchu słońca po nieboskłonie. Według pierwotnego założenia zdjęcia powinny się naświetlać od przesilenia do przesilenia, czyli od pierwszego dnia lata do pierwszego dnia zimy albo odwrotnie. - Na każdym zdjęciu możemy zaobserwować na niebie jasne linie. Jest to właśnie ten pozorny ruch Słońca po nieboskłonie zarejestrowany przez te aparaciki w ciągu roku słonecznego. Każdy dzień słoneczny to jest jedna kreska na zdjęciu. Jakieś przerwy w tych kreskach, to jest na przykład moment, kiedy Słońce było za chmurami i się po prostu nie zdążyło zarejestrować - mówi Marcin Buczkowski. - Patrząc na takie zdjęcie, jesteśmy w stanie ocenić bardzo precyzyjnie kiedy to Słońce na niebie było widoczne, kiedy było za chmurami, kiedy np. zdarzały się całkowicie pochmurne dni, kiedy tego Słońca było najwięcej, w jakiej porze roku… No i znaleźć i górowanie Słońca na najwyższym punkcie i to najniżej położone w dniu przesilenia zimowego - dodaje. Obrazy, choć kolorowe, powstają na papierze fotograficznym do zdjęć czarno - białych. To, co dzieje się wewnątrz aparatu otworkowego, czyli szczelnego pojemnika z mikroskopijnym otworem, przez które na umieszczony wewnątrz papier pada światło, to w rzeczywistości chemia i fizyka, ale dla zwykłego odbiorcy prawdziwa magia. Powstaje tam obraz negatywowy, który następnie trzeba zamienić w pozytyw w procesie obróbki cyfrowej, a efekty podziwiać można do końca sierpnia w Bibliotece Publicznej BLOG, przy ul. Perseusza 13 w Głogowie.
reklama
|
reklama
reklama
reklama