Spotkanie z Grahamem Mastertonem w teatrzeAutor Manitou w Głogowie |
16.09.2025. Radio Elka, Maciej Iżycki | ||||||||||||||
Dyżurny reporter: ![]() Nawałnica, jaka przetoczyła się nad Głogowem, nie odstraszyła miłośników twórczości Grahama Mastertona, choć wielu z nich było zupełnie przemoczonych, gdy dotarli do teatru. Przez blisko półtorej godziny autor „Manitou” opowiadał zarówno o swoich związkach z Polską, o swojej twórczości, jak i o planach literackich. Jak dowiedzieli się uczestnicy spotkania, swoją przygodę z literaturą i opowieściami grozy Masterton rozpoczął już w wieku ośmiu lat. - Byłem wówczas zafascynowany twórczością Edgara Allana Poego. Postanowiłem sam pisać opowiadania grozy. Czytałem je kolegom na przerwach w szkole. Po wielu latach, kiedy spotkałem przyjaciela ze szkoły, ten przywitał mnie słowami: „Nie cierpię cię”. Kiedy zapytałem, dlaczego, odpowiedział, że kiedyś przeczytałem mu opowiadanie tak straszne, że nie spał przez dwa tygodnie. Wówczas uświadomiłem sobie, że jestem w stanie napisać coś, co może przerazić czytelników - opowiadał autor książek grozy. Graham Masterton zdradził, że pracuje nad swoją kolejną powieścią. Będzie opowiadać o zatopionej łodzi podwodnej z czasów II wojny światowej, a jej akcja będzie toczyć się w Gdyni. Jak doszło do tego, że światowej sławy pisarz przyjechał do Głogowa? - Plany dotyczące jego zaproszenia były już wcześniej - tłumaczy Piotr Kościelny, organizator festiwalu „Oblicza zbrodni. Pociąg do grozy”. - Chcieliśmy zaprosić go na otwarcie kawiarni kryminalnej. Nie wiedzieliśmy jednak, kiedy dokładnie ruszymy z tym projektem. Uznaliśmy więc, że zorganizujemy takie spotkanie właśnie we wrześniu, gdy Graham Masterton pojawił się w Polsce. Stwierdziłem też, że przy okazji warto zorganizować festiwal i uhonorować rodzimych autorów grozy - twierdzi Kościelny. Sądząc po zainteresowaniu, kryminały i horrory mają w Głogowie wielu fanów. Wszystko więc wskazuje na to, że podobne festiwale będą w mieście organizowane. - W tym roku wisienką na torcie jest Graham Masterton; być może w przyszłości uda się nam dodzwonić i zaprosić do Polski na przykład Stephena Kinga - mówi Piotr Kościelny.
reklama
|
reklama
reklama
reklama