Gorąco przed bramąGorąco przed bramą |
09.07.2007. Radio Elka, Maciej Iżycki | ||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Pikieta była efektem referendum, które odbyło się w Polskiej Miedzi. Większość załóg opowiedziała się w nim za zaostrzeniem formy protestu w ramach sporu zbiorowego, w jaki wszedł z zarządem Związek Zawodowy Pracowników Przemysłu Miedziowego. Termin demonstracji wybrany był z rozmysłem. Dziś w Lubinie odbywa się nadzwyczajne, walne zgromadzenie akcjonariuszy. Jego uczestnicy decydują o losach zysku, wypracowanego w 2006 r. Pierwotna, jak się okazało obarczona błędem, uchwała, zakładała przeznaczenie całego zysku na wypłatę dywidendy. Na to jednak nie chcą zgodzić się związkowcy. - Przyjechaliśmy na tą pikietę, bo mamy nadzieję, że dotrze do rządzących, zarówno tych w Warszawie, jak i do zarządu spółki, że my myślimy o naszych miejscach pracy. Jeżeli będą realizowane inwestycje, to będzie praca na koleje lata. Te pieniądze, które teraz firma wypracowuje, uciekają. Region niż z nich nie ma - powiedzieli nam pracownicy głogowskiej huty, którzy postanowili także przyjechać pod siedzibę zarządu spółki. Protestujących było około 500. Do Lubina stawili się z gwizdkami, trąbkami, kołatkami i transparentami. „Oddajcie zysk, bo w pysk” napisali na jednym z nich, związkowcy ze Związku Zawodowego Pracowników Dołowych. Pod budynek zarządu i budynek w którym odbywa się walne zgromadzenie akcjonariuszy, pikietujący jednak nie dotarli. Na miejscu przywitała ich zamknięta brama oraz kilkudziesięciu pracowników ochrony. - To skandal, że zarząd nie chce wpuścić do siebie pracowników firmy. To jest pokojowa pikieta. Chcemy być traktowani z godnością - mówił do protestujących Ryszard Zbrzyzny, przewodniczący ZZPPM. Jego starania o wpuszczenie protestujących na plac przed biurem zarządy nie przyniosły efektu. Do związkowców wyszedł jednak prezes Krzysztof Skóra, który pinformował, że również intencją zarządu jest utrzymanie zysku w spółce. - Nie możemy jednak podważać suwerennych decyzji podejmowanych przez akcjonariuszy - tłumaczył. Prezes zapewnił również, że planowane inwestycje i tak będą realizowane. Zgody na wejście na teren biura zarządu nie udzielił. Za bramę wszedł jednak przewodniczący Zbrzyzny, jako jeden z delegatów na WZA. Za nim próbowali wejść pikietujący. Doszło do przepychanek z pracownikami ochrony, którzy nie dopuścili do sforsowania bramy. - Po raz pierwszy w historii Polskiej Miedzi, pracownika KGHM nie wpuszcza się na teren firmy i nasyła się na nich wynajętych ochroniarzy. Stała się rzecz niedopuszczalna w historii spółki - grzmiał przez megafony szef największej w KGHM centrali związkowej. Ostatecznie za bramę wpuszczona została delegacja hutników i górników, która wręczyła prezesowi Skórze apel o pozostawienie w spółce środków na niezbędne inwestycje. Nadzwyczajne, walne zgromadzenie akcjonariuszy rozpoczęło się opóźnieniem. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że jednak część zysku, wypracowanego przez hutnicze i górnicze załogi, pozostanie w spółce. Jaka jednak będzie to część, okaże się dopiero po zakończeniu obrad WZA. (mai)
reklama
|
reklama
reklama
reklama