Dlaczego zginęła na wysypisku śmieciDlaczego zginęła na wysypisku śmieci |
23.12.2008. Radio Elka, Mateusz Kowalski | ||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: ![]() - Dziś rano otrzymaliśmy zgłoszenie o zaginięciu kobiety. Miało do niego dojść wczoraj na wysypisku śmieci w Lubinie. Na miejsce od razu pojechali policjanci z psami tropiącymi. W trakcie przeszukiwania wysypiska natrafiono na ciało. Obecnie na miejscu jest grupa dochodzeniowa. Prowadzone są oględziny, które mają wyjaśnić okoliczności zajścia - mówi Elwira Buczek z lubińskiej policji. Zbieracze nie chcą zbyt chętnie rozmawiać o zdarzeniu. W baraku, w którym był syn i córka zmarłej nikt włącznie z rodziną nie chciał nic powiedzieć. Inni zbieracze rozmowni też nie byli, ale wiedzieli, że coś się stało. - Przyszedłem rano, słyszałem coś o tym, ale ja nic nie widziałęm - opowiada jeden w kamizelce z napisem Mundo. Drugi dodaje - przyjechał ten no taki duży tir no i przygniotły ją bele prasowanych śmieci. My tak blisko nie podchodzimy. Dodaje też ale mnie przy tym nie było tak słyszałem tylko. Z relacji innych zbieraczy wynika, że ktoś słyszał jakieś głosy. Być może to kobieta spod śmieci wołała o pomoc. Potem po smieciach najprawdopodobniej przejechałą maszyna do przemieszczania i ubijania śmieci. Ryszard Zubko Prezes spółki Mundo, która zarządza wysypiskiem też nie wie jak doszło do tragedii - To wyjaśni policja.- Weszła na wysypisko i robiła to co robią ludzie trudniący się zbieractwem makulatury, butelek czy puszek. Potwierdził jednak, że 52 letnia kobieta nie była pracownikiem wysypiska . Zubko pytany, czy została wpuszczona na teren śmietnika, czy może weszła samodzielnie stwierdził - weszła sama. Weszła i tyle. Dopiero później okazało się, że w Mundo doskonale wiadomo kto i kiedy wchodzi na wysypisko. Z naszych informacji wynika, że jest lista osób, które same ubezpieczyły się, dostają kamizelki, aby były widoczne i za przyzwoleniem spółki prowadzą poszukiwania surowców wtórnych. Mało tego, są sprawdzani, czy na teren śmietniska nie wchodzą pod wpływem alkoholu. W poszukiwaniu kobiety udział brała policja, psy tropiące, a także specjalna grupa poszukiwawczo ratownicza z PSP w Lubinie. Teraz Policja będzie musiała wyjaśnić ten dość dziwny wypadek. Z relacji zbieraczy wynika, że do tragedii miało dojść wczoraj. Dlaczego zatem policję poinformowano dopiero dzisiaj? Czy to rodzina powinna powiadomić o zaginięciu, czy administrator wysypiska? Dlaczego tak późno informacja o zaginięciu ujrzała światło dzienne? Na razie te i inne pytania pozostają bez odpowiedzi. Sprawą zainteresowała się również Państwowa Inspekcja Pracy. Jej inspektor na miejscu będzie musiał określić jaki to był rodzaj wypadku, gdyż formalnie kobieta nigdzie nie pracowała. (pit/mat)
reklama
|
reklama
reklama
reklama