Pracownik MPWiK złożył nieprawdziwe oświadczeniePracownik MPWiK złożył nieprawdziwe oświadczenie |
10.03.2009. Radio Elka, Piotr Krażewski | |||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: ![]() Na kontynuację przesłuchania Franciszka W. sąd zarezerwował cztery godziny. Prezentowany przez niego obraz, był bardzo niejasny. Zmieniał swoje wypowiedzi, nie kończył ich, po pewnym czasie jednak do nich wracał. Nawet sąd miał wątpliwości czy dobrze rozumie składane przez świadka zeznania. Pracownik MPWiK mówił, że miał z prezesem spółki spotkanie w cztery oczy. Miało wyjasnić problem, który pojawił się w relacjach z przełożonymi. W trakcie zadawania kolejnych pytań okazało się, że spotkanie nie było w cztery oczy, an udział w nim brały minimum cztery osoby w tym, kadrowa, kierownik Marek K, a także Teresa W i przedstawiciel związków zawodowych. Po spotkaniu Franciszek W. wraz z Markiem K mieli spisać wspólne oświadczenie, że nie było prywatnych remontów. - Nikt nie wywierał na mnie presji aby to zrobić. Chciałem dalej pracować i załagodzić sprawę, aby została wyciszona. Mam rodzinę na utrzymaniu! Sprawa nabrała jednak dalszego biegu, bo Franciszek W. poinformował o wszystkim dziennikarzy. Na bazie publikacji, prokuratura wszczęła postępowanie, które zakończyło się sądową sprawą i siedmioma zarzutami korupcyjnymi dla dwóch kierowników. Wszystkie związane były z prywatnymi remontami, kóre Franciszek W. miał świadczyć na rzecz Marka K. Teresy W i jej córki Anny W. w godzinach pracy. Świadek zeznawał, że nie brał pieniędzy od oskarżonych za wykonaną pracę. Sąd szczegółowo analizował karty drogowe w kontekście obecności pracownika w pracy. Stwierdzenie sądu pod adresem dwóch kierowników w MPWiK było jednoznaczne - macie państwo bałagan w tych dokumentach. Trudno się w tym połapać. Skreślane są nazwiska, miejsca wyjazdów. Karta wystawiona jest na konkretną osobę, a kilometry rozlicza inny kierowca. Poprawki dotyczą sporej części wybranych dokumentów. W trakcie dzisiejszych zeznań wyszły na jaw jeszcze inne wątki sprawy. Oskarżona Teresa W. zakwestionowała jakość wykonanej pracy w mieszkaniu swojej córki. Zdjęcia postawionej ścianki działowej wskazują na najzwyklejsze partactwo. Franciszek W. wykluczał, aby tak wykonał swoją pracę. Przyznał, że robił ją z kolegą Robertem K. i nie może za niego odpowiadać. Przyznał jednak - były telefony w których w chamski sposób Teresa W. domagała się zrealizowania poprawek. Obrona oskarżonych dociekała czy doszło do sporu - między właścicielami mieszkania, a robotnikami z MPWiK - związanego z alkoholem, który mieli wypić wykonawcy prac. Oskarżeni twierdzili, że wyprosili "ekipę". Henryk W. utrzymywał - coś takiego nie miało miejsca. Oskarżeni przyznają, że świadek prace owszem wykonywał, ale był niesolidny, a roboty prowadził po godzinach pracy. Świadek utrzymywał jednak, że pracował od rana do 17-18 godziny. Dodawał też, że może jednak część robót była wykonana w trakcie urlopu. Nie miał jednak przekonywującej siły w swoim głosie. Przed sądem zeznał - materiał do postawienia ścianki działowej przewiózł z hipermarketu do domu zleceniodawcy, służbowym busem należącym do MPWiK. Sąd sprawdził na podstawie karty drogowej, co w tym dniu działo się z samochodem. Okazało się, że przejechał ponad 80 km na trasie baza- Legnica - baza. (pit)
reklama
reklama
|
reklama
reklama
reklama