Sąd: tragedii można było uniknąć, wyrok w zawieszeniuSąd: tragedii można było uniknąć, wyrok w zawieszeniu |
01.04.2009. Radio Elka, Iwona Adamczak | ||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: ![]() Krzysztof i Tomasz w czerwcowe przedpołudnie wyjechali z Głogowa na przejażdżkę motorem. Krzystof jeździł drugi sezon. Jak zapewniają jego bliscy, nigdy nie był brawurowy za kierownicą swojej yamahy. 56 letni Jan P., mieszkaniec Legnicy tego dnia jechał citroenem berlingo z żoną ulicą Dworcową w Boszkowie w kierunku Włoszakowic. W pewnym momencie zaczął manewr omijania idącego szosą pieszego. Jak dziś twierdzi, nie widział wówczas motocykla i jadących nim dwóch mieszkańców Głogowa. - Zobaczyłem dopiero sunący bokiem po drodze motor, który uderzył w przód mojego samochodu - przyznał dziś w sądzie. Skutki tego uderzenia były fatalne. Kierujący motocyklem Krzysztof złamał kręgosłup i zmarł na miejscu. Jego pasażer trafił do w szpitala, ale lekarzom nie udało się go uratować. Powodem śmierci był również uraz kręgosłupa. Obaj motocykliści jechali ubrani jedynie w krótkie spodnie, bez ochraniaczy i kombinezonów wzmacnianych w okolicach pleców. Biegli orzekli też, że na moment przed zderzeniem nie patrzyli na drogę, ale w kierunku plaży. - Tej tragedii można było uniknąć, gdyby motocykliści jechali uważniej i nie położyli swojego pojazdu na drodze na widok samochodu. Mogli ominąć citroena oskarżonego, który wykonał nieprawidłowy manewr omijania pieszego zjeżdżając na pas motocykla - mówił dziś w sądzie sędzia Zygmunt Przytulski. Jan. P. przyznał się w sądzie do winy i poddał dobrowolnie karze. Jego obrońca Marek Czuba zaproponował wyrok w zawieszeniu: dwa lata na pięcioletni okres próby. Prokurator nie zakwestionował wniosku, podobnie jak żona i brat ofiary. Sąd uznał więc Jana P. winnym nieumyślnego spowodowania wypadku i wymierzył mu karę w zawieszeniu oraz 1500 złotych grzywny. Nie zastosował rozważanego w sprawie zakazu prowadzenia pojazdów. - Ani oskarżony, ani ofiary nie jechali wówczas szybko. Według biegłych oba pojazdy miały prędkość około 30-40 kilometrów na godzinę. Ten wypadek nie był więc wynikiem brawury - argumentował sędzia Przytulski. Rodziny ofiar zapowiadają teraz pozew o odszkodowanie. - Syn osierocił wunka. Ma dwa lata. Synowa też wymaga wsparcia - mówi Kazimierz Raś, ojciec pasażera motocykla. Marka zmarłego kierowcy, Alina Smolińska też przygotowuje się do pozwu cywilnego. - Syn dobrze zarabiał, pomagał mi - mówi. Oskarżony przyznał po sprawie, że wyrok przyjmuje z pokorą. Odszkodowanie wypłaci jego ubezpieczyciel, w ramach polisy OC. (mich)
reklama
|
reklama
reklama
reklama