Pod okiem białoruskich funkcjonariuszyPod okiem białoruskich funkcjonariuszy |
08.07.2009. Radio Elka, Mateusz Kowalski | |||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: ![]() Podczas wędrówki wzdłuż granicy białoruskiej wędrowcom towarzyszą polscy pogranicznicy. Lubinianie nie mają też takiej swobody, jak chociażby na granicy z Litwą. - Są tu zupełnie odmienne warunki, jak mieliśmy wcześniej. Nie możemy przechodzić na drugą stronę, ciągle gdzieś widzimy białoruskich funkcjonariuszy, ale nie mamy z nimi żadnego kontaktu. Także nasi funkcjonariusze nie utrzymują stosunków z Białorusinami, nie wolno im ze sobą rozmawiać - mówi P. Socha. Wzdłuż zaoranego pasa granicznego rozciągnięty jest drut kolczasty. Gdzieniegdzie pojawiają się czujniki elektroniczne i kamery. Wędrowcy kroczą jedynie od słupka do słupka, bez możliwości przekroczenia granicy. Grupa ma dziś do przejścia 40 kilometrów. Podobny dystans pokonuje codziennie od soboty. Na szczęście wędrowcom dopisuje pogoda, dlatego plan realizowany jest w stu procentach. Jedynym problemem są odciski i bolące nogi. - Nasz kierowca codziennie odwiedza aptekę. Przywozi nam różne medykamenty. Na szczęście ten największy kryzys, który przychodzi po trzech dniach, mamy już za sobą. Pełni sił zmierzamy do kolejnych słupków. Walczymy jak lwy, mam nadzieję, że nie padniemy jak muchy - dodaje P. Socha. Wędrowcy swoją eskapadę zakończą w sobotę. Będzie to już trzeci etap wyprawy dookoła Polski. Pierwszy biegł od Helu wzdłuż wybrzeża, drugi przy granicy z Rosją. Członkowie stowarzyszenia chcą obejść Polskę w ciągu kilku lat. (mat)
reklama
reklama
|
reklama
reklama
reklama