Został tak pobity, że nie mógł wołać pomocy i zmarłZostał tak pobity, że nie mógł wołać pomocy i zmarł |
14.09.2009. Radio Elka, Piotr Krażewski | |||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: ![]() Do pobicia doszło 13 lub 14 listopada ubiegłego roku w mieszkaniu pokrzywdzonego. Wcześniej nic nie zapowiadało tragicznego finału domowej libacji. Oskarżony przyszedł do tego mieszkania z alkoholem. Przyszły z nim również dwie kobiety, jedną z nich była konkubina właściciela mieszkania. - Właściciel wobec swojej konkubiny zachował się nieelegancko. Doszło do kłótni. Uderzył ją w twarz. W obronie kobiety stanął oskarżony Zbigniew K. - wyjaśnia ubiegłoroczne zajście, prokurator Liliana Łukasiewicz z Prokuratury Okręgowej w Legnicy. - Jego reakcja była jednak niewspółmierna do zaistniałej sytuacji. Bił właściciela pięścią, uderzył z „główki”, a gdy ten upadł bardzo mocno kopał go w klatkę piersiową, głowę i szyję. Te obrażenia doprowadziły do niewydolności krążeniowo-oddechowej i śmierci pobitego. Biegły z zakresu medycyny sądowej uważa, że rozległość obrażeń w obrębie żuchwy pozwala na stwierdzenie, że pokrzywdzony nie był w stanie mówić lub krzyczeć aby wezwać pomoc. Dodajmy, że po pobiciu mężczyzna z dwoma kobietami wyszli z mieszkania. Po kilku godzinach sprawca pobicia powrócił. Z mieszkania zabrał karty bankomatowe, dowód osobisty i legitymację emeryta. Stwierdził, że pobity przez niego kolega nie żyje więc zawiadomił policję. Mężczyzna przyznał się do pobicia, ale nie przyznaje się do zadawania ciosów w okolice szyi. Dodajmy, że nie było to pierwsze pobicie na jego koncie. W 2007 roku po blisko półtorarocznej odsiadce, również za pobicie, wyszedł na wolność. (pit)
reklama
reklama
|
reklama
reklama
reklama