Start Piłka ręczna Maliczkiewicz jak natchniona
Maliczkiewicz jak natchnionaMaliczkiewicz jak natchniona |
19.09.2009. Radio Elka, Leszek Wspaniały | ||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Mecz dobrze rozpoczęły miejscowe, które po bramkach Guni i Obrusiewicz prowadziły 2:0. Potem jednak przyszły 2 min kary dla Pielesz i w tym czasie Start wyszedł na 3:4. Wyrównane były początkowe minuty, ale już w 15 min. 8:5 prowadziło Zagłębie i o czas poprosił trener gości. Wskazówki na niewiele się zdały, bowiem do przerwy miejscowe odjechały na 14:8. O początku drugiej odsłony na pewno oba zespoły na pewno chciałyby zapomnieć. Błędy mnożyły się po każdej akcji. Niemoc rzutową dopiero sześć minut po przerwie przerwała Obrusiewicz. Strat swoją pierwszą bramkę po przerwie zdobył dopiero w 40 minucie. Wtedy było już 17:8 i praktycznie po meczu. Lubinianki w pewnym momencie prowadziły już różnicą dwunastu bramek, by ostatecznie zwyciężyć 28:21. Bramki dla Zagłębia zdobyły: Obrusiewicz 8, Załęczna 5, Kordić i Byzdra po 3, Ziółkowska, Ciepłowska i Gunia po 2 oraz Orzeszka, Pielesz i Semeniuk po 1. - Dziewczyny dobrze w obronie grały i to ich duża zasługa, że wygraliśmy. To co przelatywało przez obronę to należało już do mnie. To co wpadło do siatki, to już tylko przez moją głupotę. Mogliśmy wygrać wyżej, ale w końcówce wkradło się w nasze szeregi rozluźnienie - podsumowała bohaterka spotkania Monika Maliczkiewicz. - Po chorobie ten mecz był dla mnie ciężki kondycyjnie do wytrzymania. Cieszę się, że mogłam pomóc koleżankom w zwycięstwie, w moim pierwszym ligowym meczu - podsumowała kołowa Beata Orzeszka. - Wbrew pozorom nie był to łatwy mecz. Szybko przyszła duża różnica bramkowa, ale dziewczyny musiał zostawić sporo serca i walki na parkiecie. Wykonały bardzo dobrą prace w obronie popartą bardzo dobrą postawą Moniki Maliczkiewicz w bramce - powiedziała trener Bożena Karkut. (lw)
reklama
|
reklama
reklama
reklama