Czekają na ZbrzyznegoCzekają na Zbrzyznego |
02.02.2010. Radio Elka, Mateusz Kowalski | |||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Parlamentarzysta był wzywany już kilkakrotnie na przesłuchania, jednak do tej pory nie stawił się w prokuraturze. - Poseł przedstawia różne powody nieobecności. My nie mamy podstaw do ich podważania - mówi szef Prokuratury Okręgowej w Legnicy Piotr Wójtowicz. Prokuratura nie ma też żadnych prawnych możliwości, by siłą doprowadzić kogoś na przesłuchanie. - Możemy w takim wypadku na przykład zgłosić się do kancelarii Sejmu, by ta zwróciła uwagę posłowi - dodaje prokurator. Tłumaczy też, że bez przesłuchania Zbrzyznego ciężko będzie zakończyć to śledztwo. Jak tłumaczy Ryszard Zbrzyzny, terminy proponowane przez śledczych zawsze pokrywały się z posiedzeniami Sejmu. - Prokurator jest bałaganiarzem. Jak można zapraszać mnie na przesłuchanie w dniu, kiedy mam plenarne posiedzenie Sejmu i w dodatku jestem jednym ze sprawozdawców - dziwił się parlamentarzysta. Według niego dochodzenie już dawno powinno się zakończyć. - To typowa nagonka polityczna na związki. Moje zeznania niczego tu nie zmienią - dodał. Zbrzyzny otrzymał już kolejne wezwanie. Tym razem termin wyznaczono na 15 lutego. - Nie mam wtedy żadnych służbowych obowiązków, więc nic nie stoi na przeszkodzie, bym się stawił w prokuraturze - zakończył. Do tej pory prokuratura przesłuchała kilkadziesiąt osób, które brały udział w strajku lub były jego organizatorami. Na biurkach śledczych jest też pełna dokumentacja, która pozwoli ocenić legalność sierpniowej akcji. Szef prokuratury przyznał jednak, że sprawa nie jest wcale łatwa. Analizę wydarzeń komplikuje fakt, że wielu uczestników strajku z obawy przed utratą czternastej pensji, złożyło pisemne prośby o usprawiedliwienie nieobecności w pracy w dniu pikiety. Większość podań przyjęto, bo pracownicy tłumaczyli, że nie chcieli brać udziału w strajku. (mat)
reklama
|
reklama
reklama
reklama