Mieszkańcy są podzieleniMieszkańcy są podzieleni |
27.01.2011. Radio Elka, Monika Kaczmarska-Banaszak | ||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: Zgodnie z planem cztery punktowce miałyby zostać wyburzone w ciągu trzech lat. Lokatorzy, którzy od wielu lat wiedli spokojne życie, są ze sobą skłóceni. Połowa z nich nie chce opuszczać mieszkań, część jest skłonna do negocjacji, a część jest bardzo zadowolona z projektu i liczy na nowe, lepsze mieszkania.![]() Bloki dopiero co zostały wyremontowane na zewnątrz, są docieplone i odmalowane. Wspólnoty mieszkaniowe wzięły na te inwestycje kredyty, które będą spłacać przez kilkanaście lat. Lokatorzy, którzy zainwestowali w swoje prywatne mieszkania, zrobili remonty, kupili meble nie wierzą, że ktoś zaoferuje im lepsze warunki niż te, które mają obecnie. - Wyremontowałem sobie mieszkanie na naprawdę wysokim poziomie. Dostając mieszkanie zastępcze, będę je musiał od nowa urządzić i wyłożyć swoje pieniądze, czyli od siebie inwestuje prezydentowi w to co on zamierza. Nie wierzę, że dostanę lepsze mieszkanie od tego, które mam - mówi Andrzej Foryś. Poważny problem dotyczy ludzi starszych, którzy nie wyobrażają sobie przeprowadzki. - My nie przyjmujemy do wiadomości, że sprawa jest przesądzona! Niech prezydent otwarcie powie, o co mu chodzi! Nie ma sensu burzyć bloków, są pilniejsze wydatki. Mało ludzi czeka na mieszkania? - denerwuje się Krystyna Wojciechowska, która w bloku mieszka od 47 lat - Tu jest dom, tu jest nasze życie! Myślałam, że osiągnęłam spokój. I teraz mam na starość ustąpić, jak nie mam nawet siły chodzić? Nie wiem za co, gdzie i na jakich warunkach. To jest wykańczanie nas psychicznie. Mieszkańcy podkreślają, że bloki przy rynku to świetna lokalizacja, jest tu spokój i wszędzie blisko: do sklepu, apteki, kościoła. - Dla nas to niesamowity stres i przenoszenie się to nie wzięcie walizki, tak jak się sprowadzaliśmy, gdy byliśmy młodzi. Nie mamy za co urządzić nowego mieszkania. My tu żyjemy i tu chcemy naszego życia dokończyć - mówi starsza pani. Jest też grupa lokatorów, która uważa, że remonty bloków były niepotrzebne, bo o planach wyburzenia wiedzieli od kilku lat. Chcą przystać na propozycję miasta, bo wierzą, że oferta, którą przedstawi prezydent będzie korzystna. - Dlaczego nie? Przyjęłabym lepsze mieszkanie, bo wiem, w jakim stanie są te budynki. Remont, który zrobiono wokół bloków był niepotrzebny - przekonuje Grażyna Pawlicka - ciągle podkreślaliśmy na zebraniach, żeby zaczekać na decyzje ws. rynku i naszych bloków. Najgorzej jest w pionach z rurami od wody, z centralnym ogrzewaniem. To się sypie. Irena Jędrak, mieszkanka bloku jest bardzo zadowolona z perspektywy wyprowadzki: - Te budynki mają pięćdziesiąt lat. Przy każdym tąpnięciu rozszczelniają się rury gazowe, wybuchają junkersy, pękają ściany. Taki prezent dostać od miasta, przeprowadzić się na nowe mieszkania, to tzreba być chyba o chorych zmysłach, żeby bronić tu czegoś. To będą nowe bloki, windy, a tu są starzy ludzie, przecież to będzie komfort. Jesteśmy szczęśliwi, aby tylko to się udało w ciągu trzech lat, żebyśmy mogli się przeprowadzić. Sprawa bardzo podzieliła mieszkańców. Jednak wszyscy zgadzają się co do jednego: chcą spotkania z prezydentem, aby poznać konkretne propozycje i oficjalne stanowisko, a nie to, o którym słyszą tylko z doniesień medialnych. (mon)
reklama
|
reklama
reklama
reklama