Poskarżył się ministrowi na policjęPoskarżył się ministrowi na policję |
08.03.2011. Radio Elka, Tomek Jóźwiak | ||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Wszystko zaczęło się od wraku pojazdu, który sąsiad Krzysztofa Lewandowskiego pozostawił pod oknami jego mieszkania. Lewandowski poinformował o tym legnicką Straż Miejską, ale jak twierdzi - funkcjonariusze nie podjęli w tym kierunku żadnej interwencji. Gdy potem kilkakrotnie zwrócił uwagę sąsiadowi, by ten w końcu usunął złom na czterech kółkach, w odpowiedzi zwrotnej popłynęła wiązanka wulgaryzmów. W końcu i sąsiadowi znudziło się notoryczne napominanie, więc wraz z kompanami postanowił sam załatwić sprawę. Przy kolejnym zwróceniu uwagi mężczyzna będą w towarzystwie swoich kolegów, wyciągnął metalową rurkę i uderzył taksówkarza. Na szczęście obrażenia nie były poważne. Poszkodowany złożył do legnickiej komendy policji zawiadomienie o pobiciu. - Zgłoszenie takie wpłynęło do naszej komendy, zostało przyjęte 24 stycznia. Zgodnie z przepisami kodeksu postępowania karnego zostały przeprowadzone czynności sprawdzające. Zwrócono się o opinię do biegłego z zakresu medycyny sądowej, który określił stan zdrowia poszkodowanego. Przeprowadzono również czynności wyjaśniające na miejscu całego zajścia, gdzie ustalono naocznego świadka - potwierdza Sławomir Masojć, rzecznik prasowy komendanta miejskiego policji w Legnicy. Świadek rzeczywiście potwierdził fakt szamotaniny między sąsiadem a Lewandowskim, ale podał zupełnie inną wersję zdarzenia, niż sam poszkodowany. - W związku z tym odmówiono wszczęcia dochodzenia, powtarzam, odmówiono wszczęcia dochodzenia, nie umorzono postępowanie. Poinformowano skarżącego, że może wystąpić na drogę sądową, ponieważ jest to czyn ścigany z oskarżenia prywatnego - tłumaczy podinsp. Masojć. Krzysztof Lewandowski uważa jednak, że policja zachowała się w tym przypadku asekuracyjnie. - Pan Masojć twierdzi, że znaleźli świadka, który mówi coś innego. Ja wiem, który to jest świadek, to jest koleś tych bandziorów, razem piją piwo. I to ma być wiarygodny świadek? - pyta ze zdziwieniem Lewandowski. Poszkodowany taksówkarz nie uznał decyzji policji i napisał skargę na służby do ministra spraw wewnętrznych i administracji oraz do szefa dolnośląskiej policji. - To nasze podwórko stało się patologicznym miejscem, bo poprzerzucano nam rodziny patologiczne z eksmisji. Kiedyś była sielankowo - rodzinna, przyjazna atmosfera, teraz jest jakiś koszmar. Po mojej skardze wiem, że kolejne już poszły do ministra. W tej chwili na ulicy jest poprawa, bo pojawiła się dzielnicowa. Widzę, że wzięła się ostro za porządki, bo widzę już małą panikę wśród tej patologii - mówi legniczanin. Krzysztof Lewandowski to barwna postać życia społecznego w mieście. Znany jako taksówkarz i lider Legnickiego Towarzystwa Lotniczego walczącego o reaktywację poradzieckiego portu lotniczego w Legnicy. W ostatnich wyborach samorządowych kandydował na urząd prezydenta zdobywając 609 głosów. W kampanii wyborczej było o nim głośno za sprawą przegranego procesu w przyspieszonym trybie wyborczym. Sąd nakazał mu sprostowanie nieprawdziwych informacji o działalności władz miasta. Głośno o Lewandowskim było także w wyborach z 2006 roku. Jego kandydatura w wyborach prezydenckich została skreślona z list, gdy miejska komisja wyborcza ujawniła poświadczenie przez niego nieprawdy. Lewandowski ukrył bowiem informację o ciążącym na nim prawomocnym wyroku. (tom)
reklama
|
reklama
reklama
reklama