Jak generał wysłał pułkownika po szalJak generał wysłał pułkownika po szal |
06.05.2011. Radio Elka, Tomek Jóźwiak | ||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Spotkanie z autorem książki pt: "Mała Moskwa. Rzecz o radzieckiej Legnicy" przyciągnęło wielu pasjonatów współczesnej historii miasta. Wieczór autorski miał swoją specyficzną oprawę, byli sowieccy żołnierze z kałasznikowami, były flagi z sierpem i młotem i potrawy typowe dla rosyjskiej kuchni. Jak autor książki poradził sobie z dokumentacją źródłową, która posłużyła potem do opisania Legnicy jako "małej Moskwy"? - Byłem zaskoczony, że wreszcie otwarte są archiwa Milicji i Służby Bezpieczeństwa do 1990 roku. Natomiast te dokumenty po 1990 roku są jeszcze utajnione, a ostatnie trzy lata pobytu wojsk sowieckich w Legnicy są najbardziej frapujące. Był to bowiem najbardziej patologiczny okres w dziejach miasta, przejmowania i zagospodarowywania poradzieckiego majątku - mówi Wojciech Kondusza. Czy udało się autorowi zdobyć jakieś historyczne sensacje, ciekawostki? - W mojej książce przywołuję wspomnienia jednego z oficerów, który w latach 70. przybył do Legnicy i opowiadał, jak jego ojciec w randze pułkownika został wysłany na poszukiwania szala dla żony generała. Otóż, małżonka generała oglądała w telewizji Annę German i spodobał jej się szal, który piosenkarka miała na sobie. A że w tym czasie Anna German przebywała w Lądku Zdrój, to generał wysłał tego pułkownika z misją zapytania piosenkarki, gdzie kupiła ten szal. Jak skończyła się ta historia, o tym dalej w mojej książe. Wojciech Kondusza nie ustanie w poszukiwaniu kolejnych, cennych informacji z punktu widzenia historycznego, Już myśli o następnej publikacji o Legnicy przed długie lata zwanej "małą Moskwą". (tom)
reklama
|
reklama
reklama
reklama