Do przerwy bez bramek |
10.05.2011. Radio Elka, Mateusz Kowalski | ||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Od początku przewagę mieli gospodarze. Co chwilę zbliżali się do bramki strzeżonej przez Kelemana. Bliski otwarcia wyniku spotkania był w 7 minucie Traore, ale po rzucie wolnym wykonywanym przez Plizgę nie trafił w piłkę. Chwilę potem Miedziowi mieli rzut rożny, ale znów zabrakło szczęścia i precyzji. Piłkarze Śląska w tym czasie ograniczali się do rozbijania ataków lubinian i sporadycznych prób kontrataku. Pierwszą groźną sytuację stworzyli dopiero w 11 minucie, ale strzał Mili spokojnie wyłapał Isailović. Chwilę potem wrocławianie skontrowali i choć piłka wpadła do siatki Zagłębia, to sędzia odgwizdał spalonego. Z biegiem czasu Śląsk coraz częściej gościł pod lubińską bramką. Kolejna dogodną sytuację miał Madej, ale po jego uderzeniu piłka o metr minęła słupek. Dwie minuty później dwie dogodne sytuacje zmarnował po drugiej stronie boiska Pawłowski. W 29 minucie powinno być 1:0 dla Zagłębia, ale tylko Plizga i Osmanagić wiedzą, dlaczego piłka po ich strzałach nie znalazła drogi do siatki. Do przerwy kibice jednak nie doczekali się goli. Mimo to fani obu drużyn bez przerwy głośno dopingują swoich piłkarzy. KGHM Zagłębie: Isailović - Rymaniak, Horvath, Reina, Kocot, Hanzel, Pawłowski, Traore, Plizga, Abwo, Osmanagić. Śląsk: Keleman - Pawelec, Mila, Celeban, Socha, Elsner, Spahić, Szewczuk, Łukasiewicz, Jezierski, Madej.
reklama
|
reklama
reklama
reklama