Koszmar i dezinformacja w chwilę po kraksieKoszmar i dezinformacja w chwilę po kraksie |
| 03.06.2011. Radio Elka, Tomek Jóźwiak | |||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: Tak dziś dyrekcja Szkoły Podstawowej nr 10 w Legnicy wspomina dramatyczne chwile po wczorajszym wypadku autokaru, którym na Zieloną Szkołę jechała 45-osobowa grupy dzieci klas pierwszych. Uczniowie zmierzali w kierunku Radkowa w Kotlinie Kłodzkiej. W okolicach Włodowic, niedaleko Nowej Rudy, w szkolny autobus uderzył rozpędzony seat cordoba. W wyniku wypadku autokar wjechał do rowu. Poszkodowanych zostało 667 70 70 60 dziesięcioro dzieci. - Ta dziesiątka trafiła do szpitali, z tego dwójka dzieci wymagała drobnych interwencji lekarskich. Jeden z chłopców miał rozciętą wargę, drugiemu z uczniów założono szew na głowę. Cała dziesiątka dołączyła do pozostałych dzieci, które jechały na wycieczkę. Takie przeżycie w mojej karierze zawodowej po raz pierwszy miało miejsce i proszę mi wierzyć, że przeżyłem to bardzo mocno - mówi Bogdan Szczepanowski, dyrektor legnickiej "dziesiątki". Szkoła dowiedziała się o wypadku od jednej z nauczycielek. Potem dyrekcja poinformowała wszystkich rodziców. Pierwsze kilkadziesiąt minut po zdarzeniu były bardzo nerwowe. Długo żaden z rodziców ani dyrekcja nie wiedzieli o stanie zdrowia dzieci. - Zadzwoniła do mnie nauczycielka bezpośrednio po tej kraksie. Powiedziała tylko: "mieliśmy wypadek, wszyscy żyjemy, jesteśmy cali", to była pierwsza informacja. Dopiero potem zaczęły do nas napływać informacje, że dzieci są w szpitalu, nie wiedzieliśmy jednak, ilu uczniów jest poszkodowanych, jakie są to obrażenia. Telefony nauczycielek były zablokowane, rodzice nie mogli się dodzwonić, to były naprawdę bardzo nerwowe i stresujące dla nas wszystkich chwile. Dopiero po kilku godzinach od wypadku mieliśmy komplet informacji, że dzieciom nic poważnego się nie stało, że są w szpitalu, że nie ma zagrożenia życia i dopiero te informacje nas uspokoiły - wspomina dyrektor Szczepanowski. Przyczyny wypadku bada teraz policja. Ze wstępnych ustaleń wynika, że kierowca seata cordoby jadąc z nadmierną prędkością wchodząc w zakręt stracił panowanie nad kierownicą. Samochód zjechał na przeciwległy pas ruchu i wtedy uderzył w szkolny autokar. (tom)
reklama
reklama
| |||||||||||||||||||
reklama
reklama
reklama















To, że żadnemu dziecku nic poważniejszego się nie stało, to cud. Pierwsze minuty po wypadku to był koszmar. Rodzice nie mogli dodzwonić się do opiekunów, nikt nic nie wiedział.
667 70 70 60


