Płyta OSB i sklejka kluczem do zwycięstwaPłyta OSB i sklejka kluczem do zwycięstwa |
19.06.2011. Radio Elka, Tomek Jóźwiak | ||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 W tym roku legnicki spływ samoróbek nawiązywał do 770-lecia bitwy pod Legnicą. Stąd uczestnicy zabawy musieli wykonać pływadło nawiązujące do tego historycznego wydarzenia. Wśród 16 załóg, które wystartowało spod Mostu Bielańskiego tylko niektóre z nich postarały się o akcenty wielkiej wojny z Tatarami. Jak uczniowie legnickiej "Henrykówki", którzy płynęli na Zamku Piastowskim. Kapitan tej załogi Kazimierz Gabryś, który zaprojektował i wykonał samoróbkę, jak się później okazało, zwycięską, zadbał o każdy szczegół. - Także stroje w większości przygotowałem sam. W budowie samoróbki pomagali uczniowie i ludzie zaprzyjaźnieni ze szkołą. Konstrukcja pływadła zrobiona jest z płyt OSB, na których zbudowaliśmy zamek ze sklejki odpowiednio pomalowany. Półtora miesiąca przygotowaliśmy się do dzisiejszego spływu i jak się okazało było warto. Ale płynęliśmy nie po nagrodę, a dla zabawy - mówi Kazimierz Gabryś. Wszyscy załoganci nie mieli łatwej przeprawy przez Kaczawę. Na starcie świeciło słońce, ale po kilkunastu minutach uczestników spływu zaskoczył deszcz i silniejszy wiatr. Nie wszyscy poradzili sobie z warunkami na wodzie. Tuż po starcie jeden ze "statków" o wdzięcznej nazwie "Dopóki my żyjemy"okazał się zbyt lekki dla 2-osobowej załgi i zatonął. Do mety dopłynęło 14 kompletnych załóg. Jury nie miało żadnych wątpliwości przyznać I miejsca załodze z "Henrykówki". Ich samoróbka zrobiła wrażenie. W nagrodę uczniowie otrzymali 1500 zł. Drugie miejsce zdobył "Ostatni Tatar" Mirosława Dąbrowskiego - 800 zł, a trzecie dla "Katapulty" Michała Jodzia. Nagrodę specjalną publiczności otrzymała 7-letnia Weronika Mokrogulska z Grzybian, która jako Calineczka odważnie przepłynęła całą długość spływu w lilii wodnej. Dziewczynka jest zaprawiona w spływach samoróbek. - To już mój szósty spływ w Legnicy. Samoróbkę zbudował mój tato i trochę wujek Wiesiek pomagał. Mimo kapryśnej aury frekwencja na wałach Kaczawy dopisała. Publiczność żywiołowo dopingowała swoich faworytów. Mówi dyrektor Ośrodka Sportu i Rekreacji Andrzej Gąska, który co roku jest organizatorem spływu. - Publiczność dopisała, której chcę bardzo podziękować za oglądanie spływu i podziwianie wykonanych samoróbek. Burza dwukrotnie chciała nas tutaj przegonić, chyba jakaś zemsta Czyngis-Chana, ale impreza jak co roku udana - ocenił dyrektor Gąska. (tom)
reklama
|
reklama
reklama
reklama