Zasypanie dziury zgodne z prawemZasypanie dziury zgodne z prawem |
10.07.2011. Radio Elka, Monika Kaczmarska-Banaszak | ||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: W 2010 roku pomiędzy Gminą Miejską Lubin a właścicielem terenu w rynku, czyli spółką Galeria Rynek, została zawarta umowa użyczenia. Następnie, po przejęciu terenu, Gmina Miejska Lubin zleciła firmie budowlanej uporządkowanie terenu w rynku, czyli zasypanie wykopu. Firma wystawiła gminie fakturę na kwotę 168.216,91. Śledztwo wszczęto na skutek zawiadomienia lubińskiej policji.![]() Prokuratura badała, czy nastąpiło przekroczenie uprawnień i działanie na szkodę interesu publicznego, ponieważ zostały wydane pieniądze gminy na uporządkowanie terenu należącego do spółki prawa handlowego. Jak wyjaśnia Liliana Łukasiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy, umowa miasta ze spółką Galeria Rynek nadal obowiązuje i przewiduje możliwość zwrotu kosztów poniesionych przez miasto: - Prokurator skupił się na tym, czy prezydent i jego współpracownicy naruszyli interes prywatny lub publiczny i stwierdziliśmy, że ten interes nie został naruszony, dlatego też postępowanie zostało umorzone wobec stwierdzenia braku znamion przestępstwa. Zdaniem prokuratora sprawa dziury budziła kontrowersje wśród mieszkańców, a spółka Womak Beta (udziałowiec Galerii Rynek) nie była zainteresowana zasypaniem wykopu. Umowa użyczenia to częsta praktyka, jest to ominięcie przepisów i jednocześnie skorzystanie z możliwości, jaką daje prawo. - Np. gdy miasto chce wybudować huśtawki czy piaskownice, a teren należy do spółdzielni czy wspólnoty, która nie ma pieniędzy na taką inwestycję. Jest to praktyka przyjęta w całej Polsce, że wówczas zawiera się takie umowy użyczenia - tłumaczy Liliana Łukasiewicz. Jeśli chodzi o podpisanie umowy, to ze strony miasta podpisał ją sekretarz Lech Dłubała, natomiast ze strony spółki Galeria Rynek występował wiceprezes zarządu Artur Dubiński, choć ze strony spółki umowa powinna być podpisana dwuosobowo. Obecna prezes zarządu spółki Galeria Rynek o całej sprawie dowiedziała się dopiero w trakcie przesłuchania w prokuraturze. Na razie nie wiadomo, czy prezes wyciągnie z tego jakieś konsekwencje wobec. Natomiast prokuratura sprawą Dubińskiego się nie zajmuje, bo nie był on wówczas funkcjonariuszem publicznym. (mon)
reklama
reklama
|
reklama
reklama
reklama