Ludzie koczują pod galeriąLudzie koczują pod galerią |
21.07.2011. Radio Elka, Monika Kaczmarska-Banaszak | ||||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: Informację o ładunku wybuchowym policja otrzymuje tuż przed godziną 18.00. Władze galerii zarządzają ewakuację. Ochrona wyprasza klientów i pracowników. - Najpierw padło hasło, że jest pożar, później że niby coś poważnego, ale nie chcieli mówić co - relacjonuje pracownik jednego ze sklepów - Wszyscy wyszli spokojnie, na luzie. Bardziej panikowała ochrona niż my.![]() Ludzie opuszczają galerię. Pod budynkiem zbierają się grupki i czekają na komunikat. Większość żartuje, że to na pewno głupi dowcip i za godzinę wszystko wróci do normy. Swobodna atmosfera ustępuje z czasem, kiedy mijają kolejne godziny a między ludźmi rozchodzą się różne informacje. Z Wrocławia jadą dwa policyjne psy, które sprawdzą wszystkie piętra galerii. Oczekiwanie wydłuża się. Pracownicy nie zamknęli sklepów, nie zrobili rozliczeń. Klienci spoza miasta nie mogą wrócić do domów, bo nikt nie ma wstępu na parking. Niektórzy biorą taksówki albo dzwonią po znajomych, inni czekają. - Nie wiemy, co robić, jutro wstajemy bardzo rano do pracy i na razie jest lipa. Ostatecznie zadzwonimy po rodzinę - mówi para z Głogowa. Oczekiwanie ustępuje miejsca zdenerwowaniu. Zbliża się północ, pada deszcz i jest zimno. Ochrona decyduje się wpuścić ludzi do przedsionka. Małe dzieci zmęczone przytulają się do swoich mam. Nadal nie ma żadnych informacji. Kiedy będzie można zabrać samochód? Za godzinę? Dwie? A może rano? - Bardzo chcielibyśmy już wrócić do domu, jak najszybciej, musimy stąd odebrać samochód, nie możemy wrócić jutro, bo idziemy do pracy. Stoimy i czekamy. Sporadycznie pojawiają się informacje od ochrony, ale nic z nich nie wynika - żali się klientka galerii. Ochrona przekazuje komunikat, że klienci nie zapłacą za przymusowy parking. Pojawiają się głosy, że tyle godzin czekania na deszczu, a nawet nie ma ciepłej herbaty i do tego nic nie wiadomo. - Zero informacji! Wręcz dezinformacja! Nikt nie wychodzi. Nikt nic nie mówi - denerwuje się Artur z Chocianowa - Pierwszy rzut to wypuszczenie nas na deszcz, później wygonienie spod parasoli jak najdalej. Jest północ, czekam na auto. Niestety, mam tam klucze od domu. Chyba stąd pojadę prosto do pracy. Nie było informacji, więc myślę, że i przeprosin nie będzie... Ostatnie wiadomości, jakie przekazują sobie klienci, to takie, że policyjne psy zatrzymały się przy jednym z aut pozostawionych na parkingu, a policja ustala właściciela. Nie ma nic pewnego. Żadnych komunikatów - ani od policji, ani od władz galerii. W Polsce w tym samym czasie dochodzi do identycznych zdarzeń w galeriach w Poznaniu, Gdańsku i Opolu. (mon)
reklama
reklama
|
reklama
reklama
reklama