Rewolucja w alarmowym 112Rewolucja w alarmowym 112 |
15.11.2011. Radio Elka, Tomek Jóźwiak | ||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 We Wrocławiu powstały dwa olbrzymie centra powiadamiania ratunkowego. Jedno będzie obsługwało mieszkańców stolicy Dolnego Śląska, drugie z nich będzie przypisane do pozostałych powiatów województwa. Dziś alarmowy numer 112 obsługuje dyspozytornia w siedzibie legnickiej straży pożarnej. Stamtąd kierowane są dyspozycje do odpowiednich służb - policji czy pogotowia ratunkowego. Po nowym roku każdy telefon z połączenia 112 odebrany będzie przez dyżurkę we wrocławskim Centrum Powiadamiania Ratunkowego. Leszek Gławęda, rzecznik prasowy komendanta miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Legnicy uspokoja, że nie będzie miało to wpływu na opóźnienie reakcji służb na miejscu. - Na pewno ktoś, kto potrzebuje pomocy w Legnicy i dodzwoni się do dyspozytora CPR we Wrocławiu, w żaden sposób nie opóźni to interwencji odpowiednich służb w terenie. Jest to już sprawdzona metoda alarmowania służb ratowniczych, chodziło głównie o to, by cała dyspozytornia znajdowała się w jednym miejscu wzorem centrów, które doskonale funkcjonują u naszych sąsiadów w Niemczech i innych krajach Europy Zachodniej. My, tutaj na miejscu, prawdopodobnie będziemy mieli już obrobioną informację z Wrocławia. W praktyce będzie to wyglądało tak, że natychmiast po zgłoszeniu na naszych monitorach ukaże się informacja na temat, co i gdzie się stało. Pełna informacja będzie przechodziła do nas z Wrocławia drogą elektroniczną z sygnałem akustycznym, podejrzewam, że nawet nie będziemy rozmawiać z dyspozytorem z CPR z Wrocławia - prognozuje Gławęda. Kilka miesięcy temu na łamach naszego portalu informowaliśmy o problemie nadużywania numeru alarmowego. Często zdarzały się sytuacje, że mieszkańcy dzwonili na 112 bez żadnego powodu, nawet dla żartu. Niestety legniccy strażacy wciąż odbierają nieuzasadnione zgłoszenia. - Chciałbym powiedzieć, że się poprawiło, ale w rzeczywistości niestety tak nie jest. Tych telefonów jest bardzo dużo. Są głuche połączenia, jest mnóstwo telefonów od młodzieży dla zrobienia kawału, bywa, że dzwonią nawet kilkuletnie dzieci - ubolewa Leszek Gławęda. Podczas jednego dyżuru legniccy strażacy odbierają kilkaset takich nieuzasadnionych połączeń. (tom)
reklama
|
reklama
reklama
reklama