Start Piłka ręczna Upadek legnickiego szczypiorniaka
Upadek legnickiego szczypiorniakaUpadek legnickiego szczypiorniaka |
21.11.2011. Radio Elka, Tomek Jóźwiak | ||||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Czarny scenariusz powoli zaczyna się sprawdzać. Legnicki szczypiorniak może zniknąć z mapy polskich miast, w których gości PGNiG Superliga. Klub popadł w olbrzymie tarapaty finansowe, z którymi, bez wyraźnego wsparcia, sobie nie poradzi. A niestety nadziei na uzdrowienie tej sytuacji nie ma żadnej. Zadłużenie wobec ZUS-u, Urzędu Skarbowego, zawodników i sztabu szkoleniowego sięga dziś 450 tys. zł. By spokojnie przetrwać do końca tego roku klub potrzebuje na już, około 260 tys. zł. Coroczna dotacja na funkcjonowanie klubu i wypłaty na sportowe stypendia przekazywane przez miasto nie wystarczyły. Działacze prowadzili niezliczoną ilość rozmów z potencjalnymi sponsorami, ale żadna z nich nie przyniosła wymiernych efektów. Zawodnicy i trenerzy nie mają wypłaconych pensji od dwóch miesięcy. Zła kondycja finansowa przełożyła się na ostatnie wyniki sportowe drużyny. W przegranych meczach w Zabrzu i na własnym parkiecie z Nielbą Wągrowiec zawodnikom brakowało już chęci i motywacji do gry. Dzisiaj działacze pogodzili się już z losem dryfowania zespołu w ekstraklasie. - Część graczy otrzymało od nas informację, że może szukać sobie nowego klubu. W obecnej sytuacji finansowej nie jesteśmy w stanie utrzymać zawodników. Jeżeli któryś z nich odejdzie, będziemy szukać zmienników, najlepiej na zasadzie wypożyczenia z ościennych klubów. Ciężko jest nam pozyskać jakichkolwiek sponsorów, którzy mogliby zapewnić nam tak budżet, by spokojnie utrzymać wszystkich zawodników - tłumaczy Tomasz Góreczny, dyrektor sportowy klubu MSPR Siódemka Miedź Legnica. W takiej sytuacji zmieniły się cele drużyny z awansu do czołowej ósemki na utrzymanie się w gronie najlepszych siódemek w kraju. Jeśli z zespołu odejdą czołowi gracze, jak Białorusin Chuziejew, Garbacz, Wita, Piwko, Kokoszka, Paluch, Świątek i Banisz, w Miedzi zostaną młodzieżowcy bez ligowego doświadczenia, którym będzie niezwykle trudno skutecznie walczyć w fazie play out. Sami zawodnicy niechętnie komentują przykre wydarzenia w klubie. Niektórzy z nich, jak lewoskrzydłowy Adam Skrabania wolałby zostać w Miedzi licząc na polepszenie sytuacji. - Obowiązuje mnie kontrakt podpisany do końca maja przyszłego roku. Na razie ze strony zarządu klubu nie ma żadnej oficjalnej informacji o rozwiązaniu pierwszego zespołu. Gramy normalnie, staramy się zdobywać jakieś punkty, ale ostatnio kiepsko to wychodzi. Na pewno ta trudna sytuacja nie pomaga w koncentracji na parkiecie - mówi Skrabania. Skrabania czeka na rozwój wydarzeń, dlatego będzie zwlekał z ewentualnym odejściem do ostatniej chwili. Z klubem chce nadal współpracować trener Marek Motyczyński. Kibiców trapi teraz tylko jedno pytanie - którzy zawodnicy opuszczą Legnicę i jak szybko to się stanie? Sam Motyczyński przyznał, że nie wie, kto w najbliższą środę wsiądzie z nim do autokaru w drodze do Kielc na mecz z Vive Targi. (tom)
reklama
reklama
|
reklama
reklama
reklama