Narkoman bandyta odpowie za napady |
18.05.2012. Radio Elka, Tomek Jóźwiak | ||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Oskarżony to uzależniony od amfetaminy Paweł Z., mieszkaniec podlegnickiej wsi, ukończył tylko szkołę gimnazjalną. Praktykował w jednym z zakładów fryzjerskich w Legnicy. Gdy zaczęło mu brakować pieniędzy na zakup narkotyków, postanowił "zarobić" napadając na banki. Serii napadów dokonał 8, 14 i 22 grudnia ubr. Za każdym razem przyjeżdżał do Legnicy busem. Zabierał ze sobą nóż, rękawice robocze i czapkę z wyciętymi otworami na oczy. Gdy już było ciemno wybierał placówkę, na którą napadnie, sprawdzał liczbę osób w środku oraz planował drogę ucieczki. Terroryzując pracowników banków ukradł łącznie ponad 11 tys. zł. Wpadł 27 grudnia, gdy planował skok na placówkę totalizatora sportowego. Prokuratura postawiła 18-latkowi zarzuty dokonania rozbojów z użyciem niebezpiecznego narzędzia. - Temu młodemu mężczyźnie za przestępstwa, które stanowią zbrodnię, albowiem w ich trakcie został użyty nóż, który traktowany jest jako niebezpieczne narzędzie, grozi teraz bardzo surowa odpowiedzialność karna, bo w wymiarze od 3 do 15 lat pozbawienia wolności i taka kara, mimo młodego wieku sprawcy nie podlega zawieszeniu. Ten młody chłopak złożył obszerne wyjaśnienia. Był osobą, która zażywała narkotyki w postaci amfetaminy, praktycznie codziennie. Popadł w problemy finansowe, nie potrafił z własnych środków, które posiadał i zarabiał, kupować narkotyków. Dlatego wpadł na pomysł napadów, gdzie grożąc pracownikom będzie mógł łatwo zdobyć pieniądze potrzebne na narkotyki - mówi Liliana Łukasiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy. Do serii podobnych napadów rabunkowych miesiąc później doszło w Lubinie. - Sposób działania tych sprawców był podobny. Również ci młodzi ludzie mieli problemy finansowe i postanowili sobie w ten sposób "dorobić". 4-krotnie zamaskowani w kominiarkach wchodzili do sklepów na terenie Lubina, zabierając pieniądze. Obie te sprawy łączy to, że sprawcy tych czynów dość szybko zostali zatrzymani. Tacy młodzi ludzie, którzy wpadają na taki pomysł, powinni pamiętać, że być może raz czy drugi im się uda, ale organy ścigania zrobią wszystko, by takich ludzi zatrzymać. Te policyjne akcje przeprowadzone były na dużą skalę i nie było możliwości, aby tych sprawców nie w końcu ująć. Teraz ci młodzi ludzie po kilka lat spędzą w zakładach karnych - dodaje prokurator Łukasiewicz. (tom)
reklama
|
reklama
reklama
reklama