Napad, którego nie było |
23.05.2012. Radio Elka, Tomek Jóźwiak | ||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Tomasz W. przez ponad 10 lat pracował jako kierownik biura sprzedaży w firmie handlującej papierosami. Do jego obowiązków należało m.in. przyjmowanie pieniędzy z utargu i wpłacanie ich do banku. W ciągu kilku dni do kasy spółki wpłynęło blisko 148 tys. zł. Mężczyna wybrał całą gotówkę z kasy. 31 stycznia legniccy policjanci dostali zgłoszenie o napadzie. Tomasz W. poinformował funkcjonariuszy, że został napadnięty przez dwóch zamaskowanych i uzbrojonych bandytów. Sprawcy obezwładnili go gazem łzawiącym i zabrali z otwartej kasetki 100 tys. zł. Funkcjonariusze potraktowali sprawę priorytetowo. Dość szybko okazało się jednak, że cały napad był jedną wielką mistyfikacją. - W trakcie prowadzonych czynności związanych z napadem policjanci wykazali wiele sprzeczności w zeznaniach pokrzywdzonego, w związku z czym ponownie go przesłuchano. Podczas kolejnego przesłuchania 37-letni pracownik hurtowni przyznał się, że napadu w ogóle nie było. Wyznał, że kupił gaz na targowisku, potem sam prysnął nim sobie w oczy. A całą historię wymyślił tylko po to, by pokryć straty w kasie firmy, które powstały w trakcie jego pracy - przypomina podinsp. Sławomir Masojć, oficer prasowy legnickiej policji. Prokuratura postawiła mężczyźnie zarzuty przywłaszczenia pieniędzy, zawiadomienia o fikcyjnym przestępstwie oraz złożenia fałszywych zeznań. Tomasz W. nie był wcześniej karany, obecnie pracuje jako barman. Zobowiązał się do zwrotu skradzionych pieniędzy w ratach, na co były pracodawca się zgodził. 37-letni legniczanin nie uniknie jednak odpowiedzialności. Grozi mu kara od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. (tom)
reklama
|
reklama
reklama
reklama