Koniec głośnego procesu |
12.06.2012. Radio Elka, Tomek Jóźwiak | ||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Dziś przed sądem zeznawało jeszcze troje świadków, sąsiadka Agnieszki B. i Mariusza K. oraz policjanci, którzy zabezpieczali miejsce tragedii. Kobieta, która przez wiele lat mieszkała w kamienicy, gdzie doszło do tragedii zeznała, że rodzice Kacpra często urządzali w domu libacje alkoholowe, ale dbali o synka. Nigdy nie widziała żeby dziecko było niedożywione lub zaniedbane. Feralnego dnia próbowała reanimować Kacpra, później opiekowała się nim w szpitalu, gdzie pracowała jako pielęgniarka na oddziale intensywnej terapii. W swojej mowie końcowej prokurator Radosław Wrębiak zauważył, że nikt z pewnością nie chciał śmierci 2-letniego chłopca, że rodzice na pewno darzyli go wielką miłością. Podkreślił jednak, że zarówno Agnieszka B. jak i Mariusz K. swoim postępowaniem przyczynili się do nieumyślnego spowodowania śmierci ich synka. - Można mówić wiele godzin o macierzyństwie, o ojcostwie i wartościach wzorcowego modelu rodziny. Można przysłowiowo "dokopać" tej rodzinie, można powiedzieć, jaka ta rodzina była zła, można potępić i napiętnować tych rodziców. To już się stało, bo ocena społeczeństwa w tym zakresie jest jednoznaczna. Ale my nie zebraliśmy się tutaj po to, by tych rodziców napiętnować, ale osądzić. Zdaniem oskarżenia, rodzice Kacpra nie sprawowali należytej opieki nad nim, ich zachowanie skutkowało zgonem tego chłopca. Prokuratura nie zarzuca im, że umyślnie narazili swoje dziecko na niebezpieczeństwo, że godzili się na to, że swoim zachowaniem mogą narazić Kacpra na utratę zdrowia lub życia. Prokurator oskarża ich o nieumyślne narażenia tego 2-letniego chłopca na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia - przypomniał oskarżyciel publiczny, Radosław Wrębiak. Obrońca oskarżonych rodziców w części podważył jednak zarzut nieumyślnego narażenia dziecka na utratę zdrowia lub życia. - Zgadzam się, że wszystkie okoliczności tej sprawy noszą znamiona winy nieumyślnej. Jednak nieumyślnie można spowodować śmierć poprzez pewne działanie. Czy w takiej sytuacji, w takim stanie faktycznym, jaki został przedstawiony, czy można więc uznać, że jakiekolwiek działanie sprawcze nastąpiło ze strony oskarżonych rodziców? - pytał mecenas Piotr Rojek. Prokurator zażądał dla obojga rodziców karę roku i 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata i objęcie ich dozorem kuratora sądowego. Natomiast obrońca domaga się uniewinnienia matki dziecka, a dla ojca - kary wolnościowej z warunkowym zawieszeniem na dwa lata. Wyrok zapadnie w przyszłym tygodniu. Do tej tragedii doszło pod koniec września ubr. 2-letni Kacper wspiął się parapet okna, które było otwarte, bo zaciekawiły go gołębie. Dziecko wypadło z drugiego piętra na metalowy daszek, a potem uderzyło w betonowy chodnik. Diagnoza była fatalna - nieodwracalne uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego. Kacper od początku był nieprzytomny, oddychał przy pomocy specjalistycznej aparatury. Niestety obrażenia wewnętrzne były tak rozległe, że po trzech dniach od upadku, chłopiec zmarł. W dniu tragedii w mieszkaniu spał pijany ojciec, a matka, także nietrzeźwa, była wtedy poza domem. (tom)
reklama
|
reklama
reklama
reklama