Mówią "nie" przenosinom do Warszawy |
27.06.2012. Radio Elka, Mateusz Kowalski | |||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: Wymieniają w nim realne zagrożenia, jakie dla Dolnego Śląska niesie zmiana lokalizacji spółki. Region straci przede wszystkim finansowo, bo większość podatków będzie trafiać do budżetu stolicy. Do Warszawy przeniesie się też cała kadra zarządzająca, czyli blisko 200 osób. Za nimi pójdą pieniądze, które do tej pory wydawali w tutejszych sklepach. KGHM jako firma warszawska przestanie też stopniowo wspierać lokalne inicjatywy, drużyny sportowe, akcje charytatywne. Ponadto współpraca naukowo-badawcza przeniesie się z uczelni dolnośląskich do mazowieckich. „Przenosiny Zarządu zabolą nas także prestiżowo. Chodzi o sprawy wizerunku, jak i rozlicznych wizyt poważnych polityków i biznesmenów. Goście Zarządu przestaną w interesach odwiedzać Dolny Śląsk, albo będą to czynić znacznie rzadziej” - czytamy w liście. Argumentów przeciw ewentualnym planom ministerstwa skarbu państwa jest znacznie więcej. Prezydenci swój list kończą apelem. „Tego rodzaju gesty i decyzje mają gigantyczny negatywny wpływ na rozwój regionalny, którego za wszelką cenę powinniśmy bronić wszyscy”. (mat) ![]() Pełna treść listu: List otwarty Dwa dni temu w jednym z portali gospodarczych znalazła się informacja o rozpatrywanej możliwości przeniesienia siedziby KGHM do stolicy. Informacja ta pojawiła się zresztą nie po raz pierwszy. Z mniejszą czy większą częstotliwością rozpatrywany jest taki scenariusz, co wzbudza uzasadniony niepokój na Dolnym Śląsku. Spokój zachowuje jednak Dolnośląski Urząd Marszałkowski, co dziwi niezmiernie, bo przecież ze względów finansowych, ale też prestiżowych samorządowi wojewódzkiemu na mocnej obecności KGHM-u w regionie powinno bardzo zależeć. Przyjrzyjmy się jednak, na spokojnie, jakie mogą być skutki takiego kroku. Przenosiny siedziby Zarządu KGHM z Dolnego Śląska do Warszawy nie wiążą się z natychmiastowymi stratami dotyczącymi podatku CIT. Są jednak i będą - w narastający sposób - bolesne dla Dolnego Śląska. Lokalizacja siedzib firm o znaczeniu międzynarodowym jest bowiem jednym z kluczowych czynników rozwoju regionalnego. Spróbujmy na kilku drobnych przykładach pokazać w czym rzecz, o co chodzi. Wszystko zacznie się od tego, że siedziba Zarządu Polskiej Miedzi powędruje do Warszawy. Wywędruje tam zatem około 150 najlepiej płatnych (w koncernie) miejsc pracy. Zarząd i jego współpracownicy początkowo będą dojeżdżać z Dolnego Śląska do Warszawy. Już jednak za niedługi czas kupią domy i mieszkania tamże - w Warszawie. Początkowo będą płacić podatki (od dochodów osobistych) tutaj. Kiedy ich rodziny zwiążą się już z Warszawą tam właśnie wydawać będą zarobione pieniądze i płacić podatki. Przemnóżmy 150 - 200 miejsc pracy przez wielotysięczne dochody (czasem sięgające przecież kilkuset tysięcy złotych), aby się zorientować o jakich kwotach rozmawiamy. To nie są banalne ubytki w obrocie pieniądzem. To jednak dopiero początek. Z czasem wakujące miejsca pracy będą uzupełniane kandydatami pochodzącymi nie z Dolnego Śląska, ale ze stolicy Polski. W niedługim okresie zapadnie decyzja o wybudowaniu nowego warszawskiego biurowca dla Zarządu Firmy. Wcześniej bowiem strumień pieniądza popłynie na wynajmowanie jakiegoś obiektu. Jeśli ktoś uważa, że nie chodzi o spore pieniądze, to nie jest specjalnie roztropny. Inwestycja w nowy biurowiec to przecież 100 milionów złotych, może 150 milionów. Znów - wydanych tam, a nie tutaj. KGHM będzie wciąż sponsorem Zagłębia Lubin. Za dwa, trzy lata pojawi się jednak pomysł, żeby trochę pieniędzy „dosypać" Legii Warszawa. Wciąż 2/3 dotacji otrzymywać będzie Zagłębie, a tylko 1/3 Legia. Legia będzie jednak grać lepiej, więc za kolejnych kilka lat odwróci się proporcje finansowania. 2/3 dla Legii, 1/3 dla Zagłębia. Prezydent Warszawy zabiegać będzie o znaczące umowy sponsorskie. I uzyska je. W jakimś sensie kosztem instytucji dolnośląskich. Znacznie później Dyrektor Finansowy KGHM zacznie przygotowywanie operacji podatkowych przenosin koncernu do Warszawy. Nie zrobi tego natychmiast, bo będzie musiał zmienić statut firmy, a może i jakiś przepis. Z czasem jednak - z pomocą Ministra Skarbu - zrealizuje ten zamiar, bo będzie mu prościej odwiedzać warszawskie urzędy skarbowe, a i powoli, powoli różne interesy firmy będą opuszczać Dolny Śląsk. Nie kopalnie i nie huty. O nie - tych nikt nam nigdy nie zabierze, chyba, że kiedyś surowców zabraknie. Współpraca naukowo-badawcza przesunie się do Warszawy. Rektorowi Politechniki Warszawskiej będzie prościej umówić się z prezesem KGHM w Warszawie, zabrać go na koncert i kolację po koncercie. W ślad za tym w Warszawie powstanie dział R&D - najpoważniejsza część każdej nowoczesnej firmy. KGHM będzie rozważać jakąś inwestycję, na przykład energetyczną. W swoich rozważaniach będzie uwolniony od obligacji dolnośląskich. Więc zainwestuje na Podkarpaciu, może pod Warszawą. Owszem być może także na Dolnym Śląsku. Zarówno jednak prawdopodobieństwo, jak i częstotliwość przeprowadzanych w naszym regionie inwestycji - dużych i małych - zmaleje. Goście Zarządu przestaną w interesach odwiedzać Dolny Śląsk, albo będą to czynić znacznie rzadziej. I znów - idzie o utratę niebagatelnych pieniędzy. Wielokrotnie mniejsze firmy pozostawiają w restauracjach i hotelach dolnośląskich kwoty sięgające miliona euro rocznie. Lotnisko wrocławskie też straci jakiś (pewnie niewielki) procent swych rocznych obrotów. Przenosiny Zarządu zabolą nas także prestiżowo. Chodzi o sprawy wizerunku, jak i rozlicznych wizyt poważnych polityków i biznesmenów. Straciliśmy siedzibę poważnego dystrybutora energetycznego. KGHM jest całkiem serio, a nawet dość natarczywie, „zapraszany" przez Ministra Skarbu do Warszawy. Tego rodzaju gesty i decyzje mają gigantyczny negatywny wpływ na rozwój regionalny, którego za wszelką cenę powinniśmy bronić wszyscy. Rafał Dutkiewicz, Prezydent Wrocławia Tadeusz Krzakowski, Prezydent Legnicy Wojciech Murdzek, Prezydent Świdnicy Robert Raczyński, Prezydent Lubina Piotr Roman, Prezydent Bolesławca Jan Zubowski, Prezydent Głogowa
reklama
reklama
|
reklama
reklama
reklama