Jedyny taki lubinianin w mieście |
31.07.2012. Radio Elka, Leszek Wspaniały | |||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: ![]() Prawie wszyscy przechodnie, mijający Eugeniusza Włodarczyka jadącego po lubińskich trasach rowerowych na monocyklu, reagują podobnie - ze zdziwieniem i z niedowierzaniem. Monocykl kojarzy się większości ludzi z dawnymi sztuczkami cyrkowymi i kuglarskimi trikami. Tymczasem, zdaniem lubinianina, jest to całkiem dobry sposób na próbę własnych sił i zdrowy tryb życia. - Chwili zwątpienia nigdy nie miałem. Wiem, że jeśli kupiłem taki rower, to muszę nauczyć się na nim jeździć. Nauka jazdy jest długa. Przeciętna osoba potrzebuje 50 - 100 godzin siedzenia na siodełku zanim przejedzie pierwsze 5 metrów. To jest sport dla wszystkich, niemniej jednak trzeba się wykazać jakąś sprawnością fizyczną - wyjaśnia Eugeniusz Włodarczyk. Jazda na monocyklu nie jest jedynym sportem uprawianym przez 60 - letniego lubinianina. Wiele lat i wysiłku poświęcił on kajakarstwu szybkiemu. Obie te dyscypliny sportu łączą się, gdyż zasada utrzymania równowagi w kajaku jest podobna do równowagi na monocyklu. Sztuka jazdy na monocyklu nie jest wcale prosta do opanowania. - Swoją przygodę z monocyklem zacząłem już 1,5 roku temu. Dziś, od początku kariery, przejechałem już ponad 3000 km. Uczę się pomału coraz to nowych figur i sztuczek. W tej chwili na przykład ćwiczę kołyskę, czyli jeżdżenie do przodu i do tyłu. Gdybym na przykład miał czekać na czerwonym świetle, żebym się nie nudził, to będę jeździł raz do przodu, raz do tyłu - opowiada pan Eugeniusz. Jazda na monocyklu wymaga sporego wysiłku fizycznego, szczególnie, gdy rowerzysta porusza się po nierównym terenie. Lubinianin swój monocykl kupił aż w Warszawie i jak mówi, taki rower wbrew pozorom jest o wiele bezpieczniejszy od zwykłego. Panu Włodarczykowi znane są jeszcze tylko dwie osoby, jeżdżące na jednokołowcu - to dwaj kilkunastoletni chłopcy z Brenna. (mm)
reklama
reklama
|
reklama
reklama
reklama