"Mogą być naciski polityczne na wojewodę" |
17.12.2012. Radio Elka, Tomek Jóźwiak | |||||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: Na dzisiejszej konferencji prasowej obaj samorządowcy powtórzyli w zasadzie te same oświadczenia, które formułowali kilka dni temu. Do starostwa dotarły już oficjalne stanowiska wydziału nadzoru i kontroli Urzędu Wojewódzkiego, z których wynika, że Damian Stawikowski łącząc funkcję członka zarządu powiatu ze stanowiskiem prezesa Regionalnego Towarzystwa Budownictwa Społecznego i jednocześnie zasiadając w Radzie Nadzorczej polkowickiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Miejskiej złamał ustawę o ograniczeniu działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne. Stawikowski przypomniał, że nie pobiera pensji za członkostwo w zarządzie powiatu. - Człowiek zaczyna![]() się zastanawiać, o czym w tym wszystkim chodzi. Jeżeli my nie pobieramy tutaj wynagrodzenia, dlaczego przez cały czas się stwierdza, że działamy niezgodnie z prawem, tylko i wyłącznie na podstawie tego, że pracownicy wojewody uznali, że prezydent oświadczył chyba nieprawdę, bo tak to należy rozumieć, że zostałem z jego woli powołany do zarządu RTBS-u, podobnie wicestarosta Zubko i że burmistrz Polkowic nie zgłosił mnie jako swojego przedstawiciela do spółki komunalnej w Polkowicach. Ale przecież nikt inny, poza gminą czy miastem, nie mógł nas zgłosić. Kodeks spółek handlowych jasno stwierdza, że ja się nie mogę sam powołać do rady nadzorczej, co najwyżej mogę swoje CV złożyć, że mam ku temu uprawnienia i kwalifikacje - tłumaczył dziś Damian Stawikowski. Przy okazji wyjaśniona została sprawa starosty Adama Myrdy. Służby wojewody stwierdziły, że starosta nie naruszył obowiązujących przepisów, ale o ostateczne rozstrzygnięcie służby wojewody poprosiły urzędników z Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji. - Dokumenty, jakie posiadamy od wojewody ewidentnie wskazują, że nie jestem przestępcą, że nie jestem osobą winną. Z odpowiedzi służb wojewody w mojej sprawie wynika jednoznacznie, że nie złamałem prawa. Dziwi mnie fakt, że ciągle pojawiają się informacje pod moim adresem o łamaniu prawa - zauważa starosta Adam Myrda. Obaj zainteresowani uważają, że cała sprawa ma podłoże czysto polityczne, zainicjowane i sterowane przez członków Platformy Obywatelskiej. - To nam dało wiele do myślenia, ponieważ w ubiegłym tygodniu była konferencja prasowa wiceprzewodniczącego dolnośląskiej Platformy Obywatelskiej, Piotra Borysa, który przedstawił ekspertyzę prawną, z której wynika, że członkowie danej jednostki samorządu terytorialnego mogą zasiadać w spółkach tylko danej jednostki. Czyli jak my jesteśmy członkami zarządu powiatu, to możemy być tylko i wyłącznie członkami rady nadzorczej, np. szpitala. Mogą być naciski polityczne na służby wojewody odnośnie naszych osób, zresztą są, skoro była konferencja prasowa Platformy Obywatelskiej w naszej sprawie i potem jest zmiana stanowiska i pojawiają się nowe wątpliwości, to można do takich wniosków dochodzić - mówi Stawikowski. - Po konferencji swojego zwierzchnika partyjnego, bo pan Borys jest szefem partyjnym wojewody, służby Urzędu Wojewódzkiego występują do ministra Boni o ponowne wyjaśnienie mojej sprawy. Czy chodzi o to, żeby znowu trochę się pobawić, żeby media miały o czym pisać? - pyta na koniec Myrda. Zarówno starosta Myrda jak i Stawikowski nie zamierzają rezygnować ze swoich funkcji w powiecie. Swój los powierzają Radzie Powiatu, która po Nowym Roku musi zdecydować o odwołaniu lub pozostawieniu ich na swoich funkcjach. (tom)
reklama
reklama
reklama
|
reklama
reklama
reklama