Rajd po Saharze ukończony |
19.07.2013. Radio Elka, Leszek Wspaniały | ||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: ![]() Rajd Baja Gothica przez Saharę nie rozczarował uczestników. Trwająca sześć dni kwietniowa wyprawa skupiła rajdowców z całej Polski poruszających się quadami, samochodami terenowymi i motocyklami. W grupie tej był Tomasz Stembalski, który na co dzień wykonuje pracę biurową zaś w czasie wolnym jeździ quadem na wyprawy pełne wyzwań. Jak mówi, taki był Rajd Baja Gothica 2013 - Jest troszeczkę ryzyka w tym a to rzecz nieunikniona To, co było na Saharze obrazuje pewną formę podejmowania ryzykownych decyzji, które akurat na tej wyprawie okazały się w stu procentach trafne. Nie przydarzyło nam się żadne realne niebezpieczeństwo, które mogłoby dotknąć któregokolwiek z uczestników. Mamy dobre przejechane odcinki bez awarii - cieszy się ścinawianin. Przygotowania do wyprawy przez Saharę były skrupulatne i bardzo ważne. Pan Tomasz musiał dostosować swój sprzęt do surowych warunków pustynnych. Wiele elementów quada potrzebnych na co dzień np. w górach, zostało zastąpionych tymi na piaszczyste tereny. Tomasz Stembalski wziął udział w rajdzie, bo miał odpowiednie doświadczenie. Ci, którym marzy się dopiero przygoda z quadem, powinni najpierw posłuchać zawodowców. - Nie wybieramy maszyny z najwyższej pułki o pojemnościowej typu 800, 1000. Grozi to przerostem mocy nad naszymi umiejętnościami i doświadczeniami. Duża moc nie oznacza znaczącej przewagi, wręcz przeciwnie. Osobiście poruszam się sprzętem o średniej mocy, 680 pojemność. Nie zaczynamy w pierwszym roku od wyprawy zagranicznej, gdzie w stu procentach odpowiadamy za to, jak przygotowaliśmy sprzęt, za to, w jaki sposób się poruszamy i za nasze i grupy bezpieczeństwo - ostrzega Stembalski. Rajd Baja Gothica rozpoczął się w środkowej części Tunezji. Jego trasa biegła też przy granicy z Algierią. Uczestnicy musieli pokonywać wysokie na 80 metrów pustynne wydmy. Dziennie można było przejechać odległości około 180 km. Teren był trudny i wymagał ogromnego doświadczenia. W grupie quadowców był Paweł Drzakowski, organizator wyprawy. - Byliśmy na wysokich wydmach pustyni. Była ciężka przeprawa przez wydmy w stronę Matmaty. Po najdłuższym odcinku, 200 km, po naprawdę sypkich wydmach jesteśmy na noclegu. Stąd wyruszamy do miasteczka Gwiezdnych Wojen, kierunek Nefta. Stamtąd będziemy się przedzierać przez wyschnięte jeziora aż do pięknego kanionu - opowiadał Drzakowski w trakcie rajdu. - Osobiście miałem przyjemność jechać z nim na tej wyprawie po raz pierwszy - relacjonuje Tomasz Stembalski - Spotykaliśmy się tylko na innych rajdach. To kluczowa postać, która potrafi wygrać szereg rajdów z rzędu. Można się na nim wzorować. Charakteryzuje go niesamowita technika, umiejętności i to, co prezentuje w połączeniu z kulturą jazdy, z tym, jak się należy zachowywać, jak obcować z grupą. Jest to dobry przykład od naśladowania - mówi na koniec ścinawianin. Po wyprawach do Rumunii, Albanii czy na Ukrainę rajd po Saharze był zupełnie innym doświadczeniem. Choć sprzęt dopiero oczyścił się z piasku, to w planach pana Tomasza jest już następna wyprawa, tym razem będzie to południowa Afryka. (mm)
reklama
|
reklama
reklama
reklama