Start Sporty walki Gospodarze pobili przyjezdnych
Gospodarze pobili przyjezdnych |
08.12.2013. Radio Elka, Mateusz Kowalski | |||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Galę rozpoczęły dwie pokazowe walki bokserskie, potem przyszła pora na K1. W czterech walkach wstępnych wystąpili reprezentanci gospodarzy - Patryk Dyzma, Fabio Di Lalla, Mateusz Szarkowicz i Kacper Muszyński. - Nie wyglądało to do końca tak, jak chciałem, ale najważniejsze, że wygrałem. W trzeciej rundzie na nogach trzymała mnie już tylko siła woli, bo wysiłek jest potworny. Jednak kiedy kibice krzyczeli moje imię, to skrzydła rosły i adrenalina o sto procent skoczyła do góry. Start we własnej hali to dodatkowy stres, ale też dodatkowa motywacja - mówił M. Szarkowicz. - W pierwszej rundzie mój rywal był liczony, ale nie udało się tego wykorzystać i walczyliśmy pełne trzy rundy. Byłem przygotowany do tej walki i przejmowałem inicjatywę. Fajnie walczy się przed własną publicznością. doping pomaga, ale na ringu niewiele słyszałem, bo byłem skupiony na przeciwniku - mówił K. Muszyński. W walkach wieczoru na ringu pojawili się zawodnicy i zawodniczki, którzy zdobywali tytuły na mistrzostwach świata i Polski. Wśród nich Bartosz Muszyński, który choć nabawił się poważnej kontuzji nogi, wygrał swoją walkę. - Nie wypadało przegrać tej walki, bo byłoby głupio przed chłopakami, którzy wcześniej wygrali swoje pojedynki. Dałem z siebie wszystko. Mimo dużej adrenaliny, czułem cały czas tę rozbitą nogę. Nie mogłem zebrać myśli przez ten ból. Nie radziłem dobie też w klinczu z tego powodu. Na szczęście w dystansie nie było problemu i dzięki temu wygrałem. Rywal próbował wykorzystać mój uraz i kilka razy kopnął mnie w piszczel - mówił B. Muszyński. Po walce Bartek musiał jechać do szpitala na zszycie rozciętej nogi. Była to pierwsza gala sztuk walki w Polkowicach. Publiczność, która przyszła do hali przy ulicy Dąbrowskiego, na pewno nie żałowała. (mat)
reklama
reklama
|
reklama
reklama
reklama