Uwięzieni górnicy, proces dyrektora, afera w PO |
02.01.2014. Radio Elka, Tomek Jóźwiak | ||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: ![]() Zaczynamy od jednej z największych i najbardziej dramatycznych akcji ratunkowych pod ziemią. 19 marca w kopalni Rudna Główna doszło do potężnego wstrząsu. Góra ziemi i skał uwięziła 19 górników. Po siedmiu godzinach niezwykle trudnej i wyczerpującej akcji, ratownicy szczęśliwie uwolnili wszystkich poszkodowanych. Tak ten moment wspominał jeden z ratowników, Mariusz Rosik. - Po zjechaniu na dół i zobaczeniu skutków tego wstrząsu wydawało się, że stało się najgorsze, co może się stać na dole, ale jak to mówią ratownicy - nadzieja umiera ostatnia. Krok po kroku, centymetr po centymetrze udało się nam przekopać przez wąską szczelinę do zasypanych górników i tam już spotkaliśmy grupę żywych poszkodowanych. To jest największa radość dla ratownika, gdy ratuje tego człowieka żywego. Były dyrektor głogowskiego szpitala, Tadeusz T., nie będzie mile wspominał swojej kariery menedżerskiej w tej placówce. Prokuratura oskarżyła go o zakup materiałów budowalnych na użytek własnego domu za fundusze szpitala. Kwota nie powalała z nóg, bo chodziło o 1400 zł, ale sąd uznał Tadeusza T. winnym skazując go na karę więzienia w zawieszeniu. Menedżer na każdym kroku podkreślał, że nie popełnił przestępstwa. - Już w trakcie przesłuchania odrzucałem tezę, że niby miałem tak uczynić. Teza ta nie poparta była żadnymi dowodami, dlatego nie czuję się winny. Remont wykonałem samodzielnie, własnymi siłami, umęczyłem się przy tym trochę - mówił dziennikarzom Tadeusz T. Jesienne wybory na szefa dolnośląskiej Platformy Obywatelskiej wstrząsnęły polityczną sceną w Polsce. Bardziej niż o detronizacji Grzegorza Schetyny przez Jacka Protasiewicza mówiło się o słynnych nagraniach, w których pojęcia "układ", "korupcja polityczna" i "kolesiostwo" nabrały rzeczywistych kształtów. W roli głównej wystąpił poseł Norbert Wojnarowski, od którego wszystko się zaczęło. Szef PO w Lubinie i jednocześnie stronnik Grzegorza Schetyny, europoseł Piotr Borys, był zażenowany całą aferą. - Taka sytuacja jest absolutnie niedopuszczalna. Nie można używać argumentów, szczególnie, kiedy rozstrzyga się zjazd i jeden z ważniejszych polityków w kraju przegrywa jednym głosem w pierwszym głosowaniu. To znaczy, że istniał jakiś system, który spowodował, że te wybory nie były demokratyczne. Z takimi rzeczami trzeba bezwzględnie walczyć i wypalać gorącym żeliwem. Udział posła Wojnarowskiego w tej aferze jest bezdyskusyjny, znamy się blisko 20 lat i było to dla mnie ciężkim szokiem - mówił kilka dni po ujawnieniu "taśm prawdy" Piotr Borys. (tom/mat)
reklama
|
reklama
reklama
reklama