Start Rozmowy Elki Waligóra: Na pewno sobie poradzimy
Waligóra: Na pewno sobie poradzimy |
03.02.2014. Radio Elka, Mateusz Kowalski | ||||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Praca na oddziale ratunkowym to dla Pana jakieś nowe wyzwanie? - W pewnym sensie nie, bo jako chirurg ciągle mam do czynienia z pacjentami urazowymi. Tu jednak będzie większa koncentracja na urazach niż samej pracy chirurgicznej. Na co pacjenci będą mogli tu liczyć? - Tu będą diagnozowani i będzie im udzielana pierwsza pomoc. Potem podjęta zostanie decyzja, gdzie mają być dalej leczeni. Być może po ambulatoryjnej pomocy u nas, będą mogli iść do domu, ale może być też tak, że będą wymagać dalszej pomocy i będą kierowani na inne oddziały lub nawet do innych placówek. Jak będzie wyglądała droga pacjenta od chwili wejścia na oddział? - Najpierw trafi do punktu segregacji medycznej. Tu pielęgniarka, jakiej pomocy potrzebuje dana osoba i zgłosi to lekarzowi. Jeśli pacjent będzie w ciężkim stanie, to trafi do tak zwanej strefy czerwonej, czyli resuscytacyjno-zabiegowej lub ewentualnie intensywnej terapii. Pacjent w lżejszym stanie trafi do obszaru konsultacji medycznej, gdzie będzie czekał na ewentualne badania i diagnozę postawioną przez lekarza. W tym obszarze pacjent będzie mógł spędzić do siedemdziesięciu dwóch godzin, może się bowiem okazać, że będzie czekał na specjalistyczne badania lub na przykład wymagał podawania kroplówki. Po tym czasie albo zostanie wypisany do domu, albo trafi na dalsze leczenie na konkretny oddział. Patrząc na pomieszczenia i ich wyposażenie jest Pan zadowolony z tego, czym będzie dysponował oddział? - Oczywiście, że tak. Będzie nam zdecydowanie łatwiej pracować niż do tej pory. Mamy tu całą diagnostykę, więc nie będzie trzeba biegać po całym szpitalu. Te ułatwienia będą odczuwalne zarówno dla personelu jak i przede wszystkim pacjentów. Jak liczby personel będzie pracował na tym oddziale? - Docelowo chcielibyśmy mieć na jednej zmianie przynajmniej pięć pielęgniarek, dwóch lekarzy i personel pomocniczy. Obecnie mamy trzy pielęgniarki, jednego lekarza i nieco mniejszy niż zakładaliśmy personel pomocniczy. Do tego trzeba też doliczyć wsparcie z oddziałów. Myślę więc, że sobie poradzimy. Spodziewa się Pan, że pierwszego dnia będziecie mieć większą liczbę pacjentów, bo być może ktoś będzie chciał tak po prostu obejrzeć sobie nowy oddział? - Myślę, że z ciekawości przyjdzie dodatkowo trochę osób. Jesteśmy na to przygotowani. Podejrzewam, że to nie będzie jednak jakaś duża liczba, która nas zaskoczy. Czas pokaże.
reklama
reklama
|
reklama
reklama
reklama