Czy komunikacyjny eksperyment przetrwa po wyborach? |
29.05.2014. Radio Elka, Tomek Jóźwiak | ||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: ![]() Gdy lubińscy radni decydowali o bezpłatnej miejskiej komunikacji na sali nie było żadnego przeciwnika tego pomysłu. Pojawiły się jednak głosy obawy, że miasta nie stać na taki luksus, że wiele osób przez to straci pracę, m.in. kontrolerzy biletów, taksówkarze. Opozycyjny radny Krzysztof Olszowiak nie miał wątpliwości, że to decyzja ewidentnie polityczna związana z jesiennymi wyborami samorządowymi. - Pan prezydent proponuje populistyczne działanie przed wyborami, podejrzewam, że w badaniu popularności słupki poleciały w dół i trzeba było coś zrobić. Nie jestem przeciwnikiem wprowadzania bezpłatnej komunikacji, ale mam szereg wątpliwości co do sposobu realizacji tego pomysłu. Czy ktokolwiek przeanalizował, jaki to będzie miało wpływ na dodatkowe koszty i obciążenia budżetu? Jaki to będzie miał wpływ na projekt "Jeden bilet - jedna taryfa"? Jaki to będzie miało wpływ na regulację z gminą wiejską, której mieszkańcy korzystają z miejskiej komunikacji? - pytał radnmy Olszowiak. Rzecznik prezydenta wcale nie odżegnuje się od tezy, że darmowa komunikacja to jedna z wyborczych deklaracji. - Tak, to jest zrobione dlatego, że są wybory, a przecież wybory to czas, w którym można prezentować nowe pomysły, nową wizję funkcjonowania miasta. Prezydent takie pomysły ma a darmowa komunikacja to jedna z takich propozycji. Jeśli ktoś ma lepszą propozycję na funkcjonowanie miasta, słuchamy, proszę bardzo, jest rok wyborczy - mówi Jacek Mamiński, rzecznik prezydenta Lubina. Radni opozycyjni liczą, że darmowa komunikacja przetrwa także po wyborach, nawet w przypadku kolejnego zwycięstwa Roberta Raczyńskiego.
reklama
reklama
|
reklama
reklama
reklama