Nagana zbyt surowa i nieadekwatna do sytuacji |
03.09.2014. Radio Elka, Tomek Jóźwiak | |||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: ![]() Pracodawca ukarał kierowcę naganą z wpisem do akt, bo ten wyruszył w trasę z niepełnym bakiem i samochód trzeba było holować do zajezdni. O karę wnioskowali przełożony kierowcy i szef działu technicznego. Obaj twierdzili bowiem, że Szkirpan nie dopełnił swoich obowiązków, bo nie sprawdził stanu baku pojazdu przez wyruszeniem w trasę. Tymczasem kierowca przez cały czas uważał, że kara nagany jest zbyt surowa i została podyktowana w akcie zemsty, bo na zebraniu zakładowym odważył się publicznie powiedzieć o swoich podejrzeniach o ewentualnych nadużyciach i nieprawidłowościach pracodawcy. - W ocenie sądu kierowca rzeczywiście nie w pełnym zakresie dokonał tej "obsługi codziennej" przed rozpoczęciem swojej pracy. Ten obowiązek sprawdzenia stanu paliwa wynika bowiem z zakresu obowiązków każdego kierowcy. Jednak dla rozstrzygnięcia tej sprawy trzeba było wziąć pod uwagę całkokształt zgromadzonego materiału dowodowego i wszystkie okoliczności tej sprawy. W ocenie sądu nie ma różnicy w stopniu zawinienia jeśli chodzi o pana i drugiego z kierowców, który zdawał panu pojazd. Nawet ta przyczyna źródłowa bardziej obciąża tego pracownika, który po zakończeniu zmiany nie zadbał o zatankowanie pojazdu, podczas gdy w zakładzie pracy obowiązywała zasada, że tankuje ta osoba, która kończy pracę. I rzeczywiście pan, który otrzymał naganę, miał prawo sądzić, że autobus jest w pełni zatankowany - uzasadniała przewodnicząca składu orzekającego, sędzia Agnieszka Czyczerska. Za to pracodawca ukarał kierowcę naganą i obciążył dodatkowo kosztami holowania. Natomiast kierowca, który zdał wcześniej niezatankowany autobus dostał zdecydowanie mniejszą karę. Dodatkowo sąd zauważył, że pracownik powinien mieć swobodną możliwość wytłumaczenia się z danej sytuacji a nie jak było w tym przypadku, że pracodawca zażądał wyjaśnień dzwoniąc do kierowcy w momencie, gdy ten prowadził autobus. Pełnomocnik zarządu spółki, Krzysztof Senczyło nie chciał komentować wyroku. - Złożymy wniosek o uzasadnienie, zapoznamy się z pisemnymi motywami i wtedy zarząd spółki podejmie decyzję, czy będziemy składać apelację, czy też nie - powiedział krótko mecenas Krzysztof Senczyło. Michał Szkirpan uważa natomiast, że sprawiedliwości stało się zadość. - Uważam, że wyrok jest sprawiedliwy, sąd zachował się właściwie. Mojej winy w tej sytuacji chyba nie było aż tak dużej. Pracownicy, którzy kiedyś zawinili więcej nie zostali ukarani przez pracodawcę tak surowo, jak ja - ocenił kierowca PKS-u.
reklama
|
reklama
reklama
reklama