Prokuratura: Sąd pogroził palcem oskarżonemu |
05.09.2014. Radio Elka, Tomek Jóźwiak | |||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Prokurator domagał się dla strażnika kary czterech miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata oraz 500 zł grzywny. Sąd umorzył jednak postępowanie karne tłumacząc zachowanie Pawła N. jako czyn mniejszej wagi, czyli niskiej szkodliwości społecznej. - W tej sprawie sąd nie miał żadnych wątpliwości, że doszło do naruszenia prawa przez oskarżonego, czyli poświadczenia nieprawdy i nadużycia swoich uprawnień w czasie wykonywania obowiązków służbowych. Niewątpliwie oskarżony doprowadził do sytuacji, w której osoba, wobec której istniało podejrzenie popełnienia wykroczenia, nie została w ogóle ta sprawa załatwiona. Co więcej, oskarżony sam nie bardzo wiedział, co począć w sytuacji nie przyjęcia mandatu. W ocenie sądu oskarżony nie ma kompetencji, by być funkcjonariuszem Straży Miejskiej - uzasadniała sędzia Aneta Podolska. Prokurator Borys Daszkiewicz był po części usatysfakcjonowany z wyroku. - Ten wyrok pokazał, że każdy ma obowiązek przestrzegać prawo, również osoby, które na co dzień je stosują. Wyrok warunkowego umorzenia jest swoimstym pogrożeniem palcem oskarżonemu, że tego typu działania nie są zgodne z prawem i powinien postąpić inaczej - komentuje prokurator Daszkiewicz. Mimo łagodnego wyroku, obrońca strażnika miejskiego, mecenas Paweł Banach zapowiedział złożenie apelacji. - Wyrok jest wprawdzie łagodny, jednak nie jest zgodny z naszymi wnioskami, bo wnosiliśmy o uniewinnienie oskarżonego i będziemy konstruować apelację od tego wyroku. Paweł N. to funkcjonariusz z 5-letnim stażem pracy w legnickiej Straży Miejskiej. W czerwcu ubr. podczas codziennego patrolu na jednej z ulic zauważył nieprzepisowo zaparkowanego poloneza. Za wycieraczką zostawił wezwanie do komendy. Po kilku dniach zjawiła się właścicielka auta. Podczas rozmowy ze strażnikiem zdenerwowana kobieta wyszła. Paweł N. został sam w pokoju z wypisywanym mandatem. Nie bardzo wiedział, co z tym zrobić, więc sporządził notatkę służbową, w której napisał, że postępowanie o wykroczenie zakończył wobec kobiety pouczeniem. Bloczki mandatowe to druki ścisłego zarachowania i brak jednego z nich szybko wzbudziło podejrzenia u przełożonych strażnika. Podczas wyjaśnień funkcjonariusz przyznał się komendantowi, że źle wypełnił druk mandatu, ale nie był w stanie powiedzieć, dlaczego tak zrobił.
reklama
reklama
|
reklama
reklama
reklama