Sąd podzielił zdanie prokuratury ws. wydarzeń w Jurczu |
04.03.2015. Radio Elka, Tomek Jóźwiak | |||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: Zażalenie na postanowienie prokuratury złożyła matka mężczyzny. Kobieta uważała, że funkcjonariusze, którzy jechali na interwencję do Jurcza, mogli nie zdawać sobie sprawy z obrazu sytuacji. Mogli nie wiedzieć, że szalejący po wiosce Damian K. jest poważnie chory psychicznie, działa nieobliczalnie i może sam zrobić poważną krzywdę. Mecenas Zdzisław Kulczycki, który reprezentował matkę chłopaka wnioskował o udostępnienie zapisu rozmowy matki z oficerem dyżurnym, która prosiła o interwencję w Jurczu. Mecenasa ciekawiło także to, jaką dyspozycję wydał![]() oficer dyżurny pierwszemu patrolowi, który pojechał na miejsce. Matka uważa, że oficer dyżurny nie przekazał interweniującym policjantom pełnych i wystarczających informacji o tym, że agresja jej syna wynikała z poważnych zaburzeń świadomości. - Stan faktyczny jest taki, że matka chłopca dzwoni na policję i informuje, że "mój syn biega i stwarza zagrożenie, mój syn wymaga stawiennictwa w placówce medycznej, ja nie jestem w stanie sama tego uczynić". Jeżeli rzecz tak się ma i w tej rozmowie matka powiedziała, że jej syn jest chory na ciężkie schorzenie psychiczne, że jest osobą potencjalnie niebezpieczną, to taka policyjna interwencja nie może być wykonywana przez kogoś, kto jedzie na miejsce zdarzenia i nie wie, w jakim celu tam jedzie. Matka prosi policję o interwencję w celu pomocy. Nadużyciem byłoby twierdzenie, że matka prosi policję, by ta przyjechała i strzelała z broni palnej do jej syna - mówił podczas posiedzenia sądu mecenas Zdzisław Kulczycki. Przedstawiciel Prokuratury Rejonowej w Lubinie bronił swojej decyzji o odmowie wszczęcia śledztwa w sprawie ewentualnego przekroczenia przez policjantów kompetencji. - Jeżeli chodzi o interwencję policji, chcę wyraźnie powiedzieć, że te środki były sukcesywnie stosowane w taki sposób, jaki przewiduje to prawo. Czyli od tych najłagodniejszych polegających na stosowaniu chwytów obezwładniających, poprzez użycie gazu, siatki obezwładniającej. Te środki nie przyniosły skutków. Eskalacja przemocy dalej miała miejsce, co jednoznacznie dowodzi, że istniało realne zagrożenia dla życia osób postronnych i interweniujących funkcjonariuszy policji - przypmniał prokurator Włodzimierz Hładyk. Sąd podzielił argumentację lubińskiej prokuratury i nie uwzględnił zażalenia na decyzję o odmowie wszczęcia śledztwa. Postanowienie sądu jest prawomocne. Do dramatycznych zdarzeń w Jurczu doszło 13 marca ubr. Cierpiący na schizofrenię Damian K. w ataku furii zdemolował 8 samochodów, w tym dwa policyjne radiowozy. Rzucał kamieniami w przejeżdżające pojazdy, zaatakował interweniujących funkcjonariuszy. Do mężczyzny oddano kilka strzałów z broni palnej. Dopiero wtedy udało się powstrzymać chorego Damiana K.
reklama
reklama
|
reklama
reklama
reklama