inInsomnia 2006 - wspomnienia |
13.07.2006. Radio Elka, Marcin Żyski | ||||||||||||||
Dyżurny reporter: ![]() Ktoś napisał "impreza lokalna, niedroga, łatwy dojazd, na terenie imprezy zapewnione jedzenie, picie, toalety,pod względem muzycznym też rewelacja, lasery, pirotechnika i ten boski księżyc na scenie głównej, piękna seneria, jak znalazłem sie na terenie imprezy oszalałem, piękne jezioro, trawka, ławeczki by odpocząć, a nawet punkt fryzjerski-dziewczyny były wniebowzięte!"Tak w skrócie to wyglądało. Klimat panował piknikowy, uczestnicy przechadzali się po sporym terenie imprezy, między trzema scenami i wieloma punktami gastronomicznymi (jedzenia i picia było w bród, były nawet lody:) Muzycznie scena główna prezentowała się wyśmienicie. Zaczął DJ A.D.I. Najlepsze momenty: Leama & Moor "Distance between us", Motorcycle "As the rush comes" Thrillseekers "By your side", temat z Brokeback Mountain w wersji Gabriel & Dresden, a na koniec jak zawsze niesamowity Andy Moor. DJ 2M!C rozpoczął od Way Out West " Killa". Potem usłyszeliśmy m.in. Armandi "Philter" w remiksie Green Martian, M6 "Techmatic" i Pesh "Treshold". Marcin postawił na mniej znane nagrania, nieczęsto goszczące czy to w klubach czy na eventach - koneserzy trance, choć nie było jeszcze ich wtedy zbyt wielu- mieli prawo być zachwyceni. Duet Kalwi & Remi tym razem zaserwował delikatniejsze rzeczy aniżeli w Arenie na Revolution. Było więcej typowego trance, było oczywiście "Explosion" w remiksie Johna Marksa.. Sebastian Sand zaczął dość niespodziewanie od house "Moonlight Party" Fonzerelli - choć przypomnijmy, że ten utwór zagrał też ostatnio Tiesto podczas swojego gościnnego występu na Sensation White w Amsterdamie.. Było wiele nieznanych szerzej kompozycji, było też oczywiście wspólne jego i Ronskiego dziecko "Sole Survivor". Generalnie Sebastian postawił na bardzo ciekawy repertuar, niekoniecznie kojarzony bezpośrednio z produkcjami wytwórni Euphonic, co było bardzo dobrym posunięciem zważywszy na to, że po nim grało aż 3 kolejnych wykonawców nagrywających dla tego labela. Kyau vs Albert zaskoczyli od początku dość mocnym brzmieniem: usłyszeliśmy nowe rzeczy z wytwórni Euphonic, był też najnowszy Filterheadz "Endless Summer", była mocna wersja "Can't sleep" Above & Beyond. Do cięższych klimatów powrócili jeszcze pod koniec seta, ale w międzyczasie nie zabrakło ich ostatnich przebojów "Walk down" i "Kiksu", zwłaszcza to ostatnie zrobiło prawdziwą furorę już od pierwszych charakterystycznych dźwięków..Publiczność szalała podobnie jak wykonawcy - ciemnowłosy członek duetu pokazywał nam jak wysoko można skakać do tej muzyki. Ronski Speed bardzo lubi spotykać się z polską publicznością, co było widać, słychać i czuć także na Insomnii. Do tego stopnia, że organizatorzy musieli zgodzić się na przedłużenie jego seta, tak bardzo nalegał.. To był pierwszy tak długi set Ronskiego na polskim evencie i myślę, że można powiedzieć, że sprawdził się znakomicie. Dla wielu był to najlepszy set tej nocy. Jak świetnie Ronski dobiera nagrania - większość z nich to był piękny uplifting trance najwyższej próby, długo rozwijające się motywy, niekończące się breakdowny i śliczne melodie : było sporo jego własnych produkcji, był Giuseppe Ottaviani, mashup "E.O.S." z "Sattelite" oraz dwa zaskakujące numery : Randy Katana i na koniec niemal techno z latynoskim motywami wokalnymi.. Stoneface & Terminal zbierali świetne recenzje mniej więcej do połowy seta. Do tego momentu ich występ bardzo różnił się od poprzedników- mniej było melodii, więcej energii i mroku. Oczywiście przypomnieli swoje najlepsze produkcje i remiksy "Venus", "Incognition" i "Rockin'" Sandry Flynn. W drugiej części seta zelżyli, zagrali bardziej melodyjnie, ale niestety miało się wrażenie, że melodie wybrali nienajlepsze. Chcąc nie chcąc w mojej głowie pojawiła się myśl "co za dużo Euphonic, to niezdrowo.." Nenes chyba myślał podobnie, zaczął od bardzo energetycznego house czyli Deep Dish w remiksie Angelo & Ingrosso i "Sexy Fuck" Who's Who (czyli Steve Angelo). Były to pierwsze znane motywy od dawna, więc mocno rozruszały publiczność. Podobnie było z kolejnymi jego propozycjami: tribalowa wersja jego własnego "Turbulence", E-Craig, Randy Katana - trzeba powiedzieć, że Nenes wie co grać, żeby klubowicze szaleli ze szczęścia. Szkoda, że dla muzycznej równowagi tej nocy nie pojawił się za konsoletą wcześniej, jego tribal-trance to była naprawdę poruszająca dawka energii. Czopka zaczął oczywiście od "Insomnii" w nowej, breakbeatowej wersji Matta Siaza. Potem było Brand New Heavies, stary Timo Maas, pod koniec remix "Take it" Toma Novy'ego,a w międzyczasie.. cała masa ciekawostek house'owych i nie tylko. Przeważała opinia, że to dość "dziwny house". Dziwny, ciekawy, momentami wręcz trancowy, momentami progresywny. Czopka prawdopodobnie postanowił zaskoczyć, zagrać muzykę jak nikt inny na tej imprezie i trzeba powiedzieć, że to mu się udało (nawet jeśli chwilami niektórzy nie wiedzieli jak się do tego ruszać..). Szkoda, że organizatorzy nie doczekali się oczekiwanych 6 tysięcy osób (była połowa), bo wszystko zadziałało idealnie, teren przygotowany był doskonale, oprawa była zawodowa, spisali się wykonawcy, ekipa od wizualizacji, ci co byli bawili się wspaniale. Sporo miejsca na plaży miało swoje plusy - noc była bardzo gorąca, więc mieliśmy okazję podziwiać muzykę i scenerię mocząc nogi w jeziorze albo po prostu leżąc na piasku do samego rana. Nawet niezamieszanym w Insomnię niektórym mieszkańcom pobliskich domów smutno się zrobiło, gdy ciężarówki ze sprzętem zaczęły opuszczać Osieczną.. Tym bardziej, że kolejne tego typu imprezy w tym miejscu stoją pod dużym znakiem zapytania. A szkoda, bo miejsce świetnie się do tego nadaje.
reklama
|