Zorganizowana grupa przestępcza ze ŚląskaNapadali na pociągi z miedzią |
16.07.2015. Radio Elka, Tomek Jóźwiak | |||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: Spektakularnych kradzieży miedzi dokonywało ośmiu mężczyzn ze Śląska, wszyscy pochodzili z Mysłowic i Sosnowca. Byli to 34-letni Szymon K., 27-letni Adrian S, 20-letni Hubert M., 23letni Mateusz Sz., 36-letni Sławomir P., 28-letni Rafał M., 28-letni Robert Rz. i 40-letni Piotr N. Tylko dwaj ostatni nie byli wcześniej karani. Trzech z całej bandy to recydywiści. Grupa była doskonale zorganizowana w dokonywaniu przestępstwa. Kilka dni przed planowanym skokiem, przyjeżdżali do hoteli w okolicy Lubina. Robili wstępne rozpoznanie. ![]() - Na trasie przejazdów transportów z miedzią, prowadzili obserwację pociągów, a gdy zlokalizowali odpowiedni - dokonywali kradzieży. Czterech mężczyzn wskakiwało na jadący skład na jeden z końcowych wagonów. Następnie za pomocą szlifierki odcinali ucho drzwi wagonu, po czym zdejmowali plombę zabezpieczająca i chowali się w środku. Po dojechaniu pociągu w umówione wcześniej miejsce wyrzucali katody miedzi z dwóch stron pociągu. Potem zamykali wagon, zakładali plombę i zaginali przecięte ucho tak, aby jak najpóźniej stwierdzono kradzież. Następnie po zeskoczeniu z pociągu przykrywali zrzucone katody tak, aby nie było ich widać, a miejsca te oznaczali na drzewach. Zrzucone katody zabierali czterej inni oskarżeni - mówi Liliana Łukasiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy. Potem samochodem dostawczym wywożono skradzioną miedź. Każdy ze sprawców za jeden skok dostawał około 2 tys. zł. Z tego przestępczego procederu uczynili sobie stałe źródło dochodu. Śledczy udowodnili im trzy przypadki kradzieży miedzi: 16 stycznia ubr. w okolicy Bytomia Odrzańskiego (ukradli wtedy 16 katod po 120 kg każda, zatem około 2 ton miedzi o wartości ponad 42 tys. zł.); 1 marca w okolicy Wróblina Głogowskiego (ukradli około 30 katod o wadze ponad 4 ton i wartości prawie 90 tys. zł) i 22 marca ubr. w Koźlicach (ukradli 8 katod o wadze około jednej wartości prawie 25 tys. zł). - W ostatniej próbie kradzieży, 22 marca 2014r. czterej oskarżeni zatrzymani zostali na gorącym uczynku popełnienia przestępstwa po wcześniejszej obserwacji z użyciem policyjnej awionetki. Pozostałych mężczyzn zatrzymano w czerwcu. W stosunku do wszystkich zastosowano areszt, który następnie został zmieniony na wolnościowe środki zapobiegawcze - dodaje prokurator Łukasiewicz. To właśnie podczas tej akcji śledzenia złodziei miedzi, w okolicach Koźlic doszło do pamiętnej katastrofy policyjnej awionetki. - Mężczyźni sami szukali miejsca zbytu ukradzionej miedzi. Skradzione katody przyjęli lub pomogli w ich zbyciu lub ukryciu oskarżeni o paserstwo: 31-letni Tomasz Ch. z Rzeszotar koło Legnicy, 29-letni Paweł M. z Bielan koło Wądroża Wielkiego w okolicach Jawora, bracia: 42-letni Piotr K. z Kłodzka i 31-letni Tomasz K. z Lądka Zdroju oraz 40-letni Grzegorz Ś., 22-letni Kamil M. i 29-letni Dawid C. - z Sosnowca - pomagający w ukryciu łupów - mówi Liliana Łukasiewicz. Wśród podejrzanych tylko Piotr K. i Paweł S. nie przyznali się do popełnienia zarzucanych im czynów. Pozostałych sześciu mężczyzn przyznało się i złożyło wyjaśnienia. Z pięcioma uzgodniono kary 4 lat pozbawienia wolności (w jednym przypadku 4 lata 6 miesięcy) w zawieszeniu na 6 lat próby, dozór kuratora oraz grzywny od 10 do 54 tys. zł. Jeden z oskarżonych sam postanowił pójść do więzienia na dwa lata i zapłacić 5 tys. zł grzywny. Spośród paserów, czterch zdecydowało się na dobrowolne poddanie karze. Teraz prokuratorskie wnioski o dobrowolnym poddaniu się karze rozpatrzy Sąd Okręgowy w Legnicy. Za kradzieże z włamaniem grozi do 10 lat pozbawienia wolności. W przypadku recydywistów oraz osób, które z popełnienia przestępstwa uczyniły sobie stałe źródło dochodu, a więc wszystkich włamywaczy działających dodatkowo w ramach zorganizowanej grupy przestępczej, odpowiedzialność karna wzrasta do 15 lat więzienia. Paserka zagrożona jest natomiast karą od 3 miesięcy do 5 lat.
reklama
reklama
|
reklama
reklama
reklama