Jednym za darmo, inni wciąż płacąPodręczniki czas kupić |
18.08.2015. Radio Elka, Marzena Machniak | ||||||||||||||
Dyżurny reporter: W tym roku Ministerstwo Edukacji Narodowej odciąży większą liczbę rodziców. O pieniądze na podręczniki nie muszą się martwić rodzice nie tylko pierwszo i drugoklasistów, ale też klas IV szkół podstawowych i I klasy gimnazjum. To oznacza jednak, że książki z tych klas z ubiegłego roku pójdą zwyczajnie na makulaturę. - No niestety, medal ma dwie strony. Rodzice tych dzieci nie będą już mogli odsprzedać tych książek. Albo zostawią je dzieciom na przyszłość, bo może się kiedyś przydadzą,![]() albo idzie po prostu na makulaturę - mówi Anna Smolak, sprzedawca w legnickiej księgarni. Sytuacja wygląda podobnie w innych klasach. Wydawnictwa potrafią wprowadzić drobne modyfikacje, co powoduje, że podręczniki nie nadają się do odsprzedania jako te używane. - Są to dodatki, najczęściej jakieś kody, płytki albo po prostu po każdym dziale są dodawane osobne karteczki na notatki a przez to ćwiczenia lub książki są uaktualniane. Wtedy te starsze są niezdatne. Te równice nie są ogromne. Myślę, że to jest po prostu chwyt marketingowy. Chodzi tu po prostu o pieniądze dla wydawnictw - domyśla się Anna Smolak. Nowe darmowe podręczniki powoli trafiają do szkół i lada moment będzie je można obejrzeć. Rodziny, których dzieci nie trafią do klas z bezpłatnymi podręcznikami muszą liczyć się z niemałymi wydatkami. - Przygotowałem jeden najdroższy i jeden najtańszy spis. Pierwszy to klasa VI szkoły podstawowej. Jest najdroższy. Jest tego bardzo dużo i kosztuje to około 500 złotych. Drugi to również klasa VI ale w innej podstawówce. To kosztuje około 300 złotych. Różnica polega na tym, że nauczyciele wybierają do każdego przedmiotu mnóstwo ćwiczeń. Jest ich czasami nawet trzy części, a to podbija cenę do góry - tłumaczy Oskar Januszkiewicz, sprzedawca w księgarni. Za dwa lata podręczniki będą wydatkiem tylko dla rodzic z uczniami w szkołach średnich. Dziś nieco starsi legniczanie pamiętają jeszcze czasy, gdy pod koniec roku szkolnego podręczniki zdawało się i pobierało komplet do następnej klasy od razu w szkole. - Pamiętam jak to było. Nie trzeba było wtedy chodzić i szukać podręczników. Rodzice nie musieli kupować. Teraz w budżecie wakacyjnym trzeba to jakoś ująć. Jak jest jedno dziecko i się pracuje to nie ma tragedii, ale podejrzewam, że jak ktoś ma trójkę, to już jest problem - mówi jeden z legniczan. Jak mówią sprzedawcy, największa liczba klientów przyjdzie kupować podręczniki dokładnie 1 września.
reklama
|
reklama
reklama
reklama