Jednym za darmo, inni wciąż płacąPodręczniki czas kupić |
18.08.2015. Radio Elka, Marzena Machniak | ||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 W tym roku Ministerstwo Edukacji Narodowej odciąży większą liczbę rodziców. O pieniądze na podręczniki nie muszą się martwić rodzice nie tylko pierwszo i drugoklasistów, ale też klas IV szkół podstawowych i I klasy gimnazjum. To oznacza jednak, że książki z tych klas z ubiegłego roku pójdą zwyczajnie na makulaturę. - No niestety, medal ma dwie strony. Rodzice tych dzieci nie będą już mogli odsprzedać tych książek. Albo zostawią je dzieciom na przyszłość, bo może się kiedyś przydadzą, albo idzie po prostu na makulaturę - mówi Anna Smolak, sprzedawca w legnickiej księgarni. Sytuacja wygląda podobnie w innych klasach. Wydawnictwa potrafią wprowadzić drobne modyfikacje, co powoduje, że podręczniki nie nadają się do odsprzedania jako te używane. - Są to dodatki, najczęściej jakieś kody, płytki albo po prostu po każdym dziale są dodawane osobne karteczki na notatki a przez to ćwiczenia lub książki są uaktualniane. Wtedy te starsze są niezdatne. Te równice nie są ogromne. Myślę, że to jest po prostu chwyt marketingowy. Chodzi tu po prostu o pieniądze dla wydawnictw - domyśla się Anna Smolak. Nowe darmowe podręczniki powoli trafiają do szkół i lada moment będzie je można obejrzeć. Rodziny, których dzieci nie trafią do klas z bezpłatnymi podręcznikami muszą liczyć się z niemałymi wydatkami. - Przygotowałem jeden najdroższy i jeden najtańszy spis. Pierwszy to klasa VI szkoły podstawowej. Jest najdroższy. Jest tego bardzo dużo i kosztuje to około 500 złotych. Drugi to również klasa VI ale w innej podstawówce. To kosztuje około 300 złotych. Różnica polega na tym, że nauczyciele wybierają do każdego przedmiotu mnóstwo ćwiczeń. Jest ich czasami nawet trzy części, a to podbija cenę do góry - tłumaczy Oskar Januszkiewicz, sprzedawca w księgarni. Za dwa lata podręczniki będą wydatkiem tylko dla rodzic z uczniami w szkołach średnich. Dziś nieco starsi legniczanie pamiętają jeszcze czasy, gdy pod koniec roku szkolnego podręczniki zdawało się i pobierało komplet do następnej klasy od razu w szkole. - Pamiętam jak to było. Nie trzeba było wtedy chodzić i szukać podręczników. Rodzice nie musieli kupować. Teraz w budżecie wakacyjnym trzeba to jakoś ująć. Jak jest jedno dziecko i się pracuje to nie ma tragedii, ale podejrzewam, że jak ktoś ma trójkę, to już jest problem - mówi jeden z legniczan. Jak mówią sprzedawcy, największa liczba klientów przyjdzie kupować podręczniki dokładnie 1 września.
reklama
|
reklama
reklama
reklama