Jubileuszowy Bieg o Lampkę już historycznyImperator Kozłowski |
18.10.2015. Radio Elka, Tomek Jóźwiak | ||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Biegacze wystartowali ze stadionu lekkoatletycznego Regionalnego Centrum Sportowego. Do pokonania mieli nieco ponad 10 km. Tradycyjnie trasa wiosła ulicami Lubina, m.in. Wrocławską, Paderewskiego, Hutniczą, Kaczyńskiego i al. Niepodległości. Pierwszy na mecie zameldował się stary bywalec Biegu Barbórkowego, Artur Kozłowski z Sieradza, dla którego było to już trzecie zwycięstwo w tej prestiżowej imprezie biegowej. - Bardzo lubie biegać w Lubinie, lubię tu przyjeżdżać i muszę chyba obiecać, że za rok też tutaj przyjadę. Błażej Brzeziński, mój rywal, który ostro deptał mi po piętach, narzucił bardzo szybkie tempo. 5 kilometrów przebiegliśmy w czasie 14:40 minut, więc było to bardzo sybkie tempo, ale udało mi się to przetrzymać, na 9 kilometrze zaatakowałem i udało mi się dowieźć zwycięstwo. Rok temu był jesienny upał, dzisiaj pogoda do biegania była super, nawet powiedziałbym taka maratońska, co sprawiało, że zawodnicy osiągali fajne wyniki. W ubiegłym roku pobiegłem o 10 sekund szybciej, ale zejść poniżej 30 minut to jest wyczyn - mówił na mecie Artur Kozłowski, który otrzymał okolicznościową Lampkę Górniczą i 3 tys. zł nagrody finansowej. Wśród pań triumfowała natomiast pochodząca z Wągrowca, Monika Stefanowicz, która na co dzień mieszka w Poznaniu. To znakomita biegaczka - dwukrotna olimpijka, startowała w maratonie w Atenach i Pekinie. Do Lubina przyjechała jako świeżo upieczona brązowa medalistka światowych igrzysk służb mundurowych w maratonie. - W Lubinie startowałam już wiele razy, w ubiegłym roku zajęłam trzecie miejsce, dzisiaj udało się wygrać wśród kobiet, z czego jestem bardzo zadowolona i trzeba przyjechać tutaj za rok, żeby obronić tytuł. Przede wszystkim trzeba walczyć z własnymi słabościami i ciężką trasą. Pierwsze 5 kilometrów jest tutaj dość pagórkowate, do tego doszedł dzisiaj przeciwny wiatr, dlatego tym bardziej cieszę się, że udało się wygrać - powiedziała szczęśliwa Monika Stefanowicz. Tradycyjnie przed głównym biegiem odbyły się inne biegowe imprezy, jak m.in. sztafeta zakładowa, bieg dyrektorski i inne. - To coś wyjątkowego, bo ten bieg jest tak samo "stary", jak moja praca w ZG Lubin, czyli głównego organizatora tego biegu. W tym roku kończy się atestacja tej trasy, więc w przyszłym roku start będzie już na ulicy, co pozwoli na udział zdecydowanie większej liczby zawodników, niż 1600. Przez te wszystkie lata zmieniał się nie tylko bieg, ale i otoczenie. Z okazji 30-lecia Biegu Barbórkowego wydaliśmy specjalną kroniką z archiwalnymi fotografiami, gdzie widać, jak w pierwszych edycjach zawodnicy biegli gdzieś między przejeżdżającymi autobusami, dzisiaj to wygląda już przecież zupełnie inaczej - podsumowuje Krzysztof Tkaczuk, dyrektor ZG Lubin.
reklama
|
reklama
reklama
reklama