Dali z siebie wszystko dla chorej Ani AdamczykTwardziele z Miedzianego Wikinga |
16.04.2016. Radio Elka, Tomek Jóźwiak | ||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Świetna zabawa, sprawdzenie swojej wytrzymałości fizycznej, pokonanie słabości, rywalizacja, a przede wszystkim włączenie się w cel charytatywny. Tak w największym skrócie można opisać to, co dzisiaj przed południem działo się na terenach zielonych przy PKS-ie w Lubinie. Wolontariat KGHM wspólnie z Manufakturą Fitnessu zorganizowali bieg terenowy z przeszkodami. Na starcie stanęło ponad 80 odważnych biegaczy, którzy przez dwa okrążenia musieli zmagać się z różnymi przeciwnościami losu. A to na drodze stanęli lubińscy rugbyści, którzy próbowali powstrzymywać zawodników, innym razem musieli biec z kłodą lub belką na barkach, by za chwilę zabrać się z oponą. Był jeszcze ślizg z finałem w błocie i bieg w rzeczce. Najszybciej trasę pokonał Grzegorz Woźniak z Lubina, co ciekawe trenujący bieganie dopiero od dwóch lat. - To był bardzo wymagający bieg, najwięcej wysiłku kosztowały mnie podbiegi. Było ciężko, ale dałem radę. Staram się biegać ekstremalnie, za tydzień wybieram się na Cross Straceńców, potem w czerwcu czeka mnie Bieg Wygasłych Wulkanów i jeszcze bieg survivalowy we Wrocławiu. Lubie takie ekstremalne wyzwania - mówił na mecie zwycięzca "Miedzianego Wikinga". Zawodnikom z boku kibicowała 21-letnia chora Ania Adamczyk wraz z mamą Barbarą. - Najważniejsze są opatrunki, bez tego w ogóle nie funkcjonujemy. Ania się urodziła z tą chorobą. Powstają wielkie pęcherze na ciele, w jamie ustnej, to wszystko trzeba przekłuwać igłą, by cały ten płyn wyleciał, założyć świeże opatrunki. Potrzebna jest oczywiście do tego maść, dzięki której rany szybko się goją. Córka nie rośnie, ma wygląd kilkuletniego dziecka, zatrzymanie w rozwoju fizycznym to jest konsekwencja tej choroby - opowiada Barbara Adamczyk. Wpisowe z dzisiejszego biegu wynosiło od każdego biegacza 40 zł i całkowity dochód zostanie przeznaczony na leczenie cierpiącej Ani. - Myślę, że tego typu bieg na stałe wpisze się do imprez biegowych organizowanych w Lubinie. Coraz więcej mamy takich imprez z przeszkodami, ludzie nie chcą już biegać po betonie, śrubować rekordy, oczekują czegoś innego. Nasz bieg był tylko namiastką ekstremalnych biegów, ale niektórym dzisiaj wcale nie było łatwo na naszej trasie - mówi Łukasz Dominów z wolontariatu KGHM.
reklama
|
reklama
reklama
reklama