Różne fronty na temat kopalni węgla brunatnegoSkarb tej ziemi czy jej przekleństwo? |
03.01.2017. Radio Elka, Tomek Jóźwiak | |||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 "Nie zgadzamy się, aby przy pomocy archaicznej, najbardziej dewastującej środowisko, odkrywkowej metody wydobycia węgla brunatnego likwidować tereny gmin wiejskich zaś mieszkańcom miast fundować uciążliwe sąsiedztwo na skraju odkrywki. Nie chcemy wywłaszczeń i dramatu ponownych wysiedleń. Nie chcemy zniszczenia istniejących miejsc pracy i nowoczesnej infrastruktury budowanej z wielkim wysiłkiem przez ostatnie lata, także z wykorzystaniem środków unijnych. Obawiamy się niewyobrażalnej w skutkach katastrofy ekologicznej i jej konsekwencji dla zdrowia i życia mieszkańców naszych gmin oraz całego regionu. Z całą mocą sprzeciwiamy się pomysłom wprowadzenia ochrony złoża przed dalszą zabudową bowiem doprowadzi ona do stagnacji i powolnego unicestwienia gmin", piszą do polskiego rządu szefowie podlegnickich gmin. Takie wnioski płyną z ostatniej konferencji przeciwników budowy odkrywkowej kopalni węgla brunatnego. W grudniu w Legnicy spotkali się przedstawiciele kilku gmin zagrożonych tą inwestycją po raz kolejny przekonując o krajobrazie księżycowym, jaki może powstać. - Dolny Śląsk jest bardzo bogaty w złoża naturalne, bo choćby obok nas znajdują się pokłady kruszywa, kamienia, gliny i oczywiście węgla brunatnego. Temat odkrywki co chwilę powraca, ale czasy się zmieniają. Technologia jest już dzisiaj na tyle zaawansowana, że może najwyższy czas pomyśleć o wydobyciu złoża w sposób najmniej inwazyjny i przyjazny dla środowiska i mieszkańców okolicznych miejscowości. Dzisiaj gmina Miłkowice rozwija się bardzo dobrze, a zamęt, który fundują nam sąsiedzi, na pewno negatywnie wpływać na rozwój społeczności. Jedyne, co może nas uratować, to spokój wokół tego tematu - mówi wójt Miłkowic, Dawid Stachura. Przeciwnicy odkrywki zarzucają choćby władzom gminy wiejskiej Lubin, że te nie przyłączają się do wspólnego protestu. Przedstawiciele Urzędu Gminy w Lubinie przekonują, że stanowisko lokalnego samorządu w sprawie odkrywki się nie zmieniło, ale jak zaznacza Maja Grohman, rzeczniczka Urzędu Gminy, trzeba rzetelnie przedstawić obie strony medalu. - Zgodnie z uchwałą przyjętą jeszcze w poprzedniej kadencji samorządu oraz w zgodzie z wynikami referendum z 2009 roku, w którym ponad 90 procent mieszkańców biorących w nim udział wypowiedziało się przeciwko odkrywce, nadal nasze stanowisko jest niezmienne, mimo, że od tego czasu zmieniły się władze gminy wiejskiej. Te ostatnie dwie konferencje pokazują natomiast, jak różne opinie są w tej sprawie. Autorytety naukowe na jednej i drugiej konferencji i zupełnie różne opinie na temat tego, czy jest to szansa, czy zagrożenie dla tego regionu. Skąd my, czy mieszkańcy gminy wiejskiej Lubin mają wiedzieć, która strona ma rację. Wydaje nam się, że naszym obowiązkiem jest pokazanie opinii obydwu stron, wybranie jak najlepszego rozwiązania i pokazanie możliwości i perspektyw oraz zagrożeń, ale i też nadziei. Im więcej opinii, tym bardziej merytoryczne będzie optymalne stanowisko w tej sprawie. Przez osiem lat mieszkańcy byli karmieni tylko negatywnymi argumentami, my chcemy pokazać oba stanowisko i wysłuchać ekspertów, którzy mówią, że jest to skarb tej ziemi, jak również tych, którzy twierdzą, że jest to jej przekleństwo - mówi Maja Grohman.
reklama
reklama
|
reklama
reklama
reklama