Prokuratura wyjaśnia okoliczności mordu i samospaleniaTajemnicę zabrał do grobu? |
12.05.2017. Radio Elka, Tomek Jóźwiak | ||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: 667 70 70 60 Zanim policjanci znaleźli ciało zamordowanej Marii Ś., najpierw wykonywali swoje czynności przy innym zdarzeniu. Wieczorem w okolicach Huty Miedzi przy Złotoryjskiej strażacy ratowali mężczyznę, którego znaleziono w pobliżu płonącego samochodu. Mieszkaniec Legnicy był w ciężkim stanie, jego ciało było niemal w całości poparzone. Natychmiast został przetransportowany śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do centrum leczenia oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Gdy lekarze ratowali życie mężczyzny, legniccy policjanci znaleźli w spalonym pojeździe dowód rejestracyjny, z którego wynikało, że właścicielką auta jest Maria Ś. Funkcjonariusze pojechali pod wskazany adres. W domu nikogo nie zastali, więc zaczęli rozglądać się po posesji. Niedaleko przyczepy kempingowej znaleźli zwłoki Marii Ś. Kobieta miał na ciele widoczne rany po uderzeniu ciężkim narzędziem. Śledczy nie mają wątpliwości, że doszło do zabójstwa. - Śledztwo jest w toku, na przyszły tydzień zaplanowana jest sekcja zwłok mężczyzny. Wczoraj przeprowadzona została sekcja zwłok kobiety, w wyniku której potwierdzono, że przyczyną jej śmierci był uraz głowy, który został zadany przez inną osobę - mówi Lidia Tkaczyszyn, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy. Lekarzom z Siemanowic niestety nie udało się uratować życia mężczyźnie. Okazało się, że to mąż zamordowanej kobiety, 72-letni Bronisław Ś. Jedna z przyjętych hipotez zakłada, że to właśnie ten mężczyzna może stać za tragiczną śmiercią swojej żony. - Jest jeszcze zbyt wcześnie, by wypowiadać się w tym zakresie, śledztwo trwa dopiero od dwóch dni. Należy poczynić ustalenia dowodowe, które pozwolą wyjaśnić przebieg tych wydarzeń. Ustalamy w tej chwili stan faktyczny w tej sprawie i badamy, czy istnieje ewentualny związek pomiędzy tymi dwoma zdarzeniami - uzupełnia prokurator Tkaczyszyn.
reklama
reklama
|
reklama
reklama
reklama