Wyłudzili z ZUS-u nienależne im świadczeniaEmeryci staną wkrótce przed sądem |
25.07.2017. Radio Elka, Tomek Jóźwiak | |||||||||||||||||||||
Dyżurny reporter: Mózgiem przestępstwa był Antoni K. z Polkowic. To on wpadł na pomysł wyłudzenia z ZUS-u świadczenia emerytalne. Do swojego planu namówił 20 innych osób, z którymi współpracowały najbliższe im osoby. Starszy pan był bowiem prezesem spółki prowadzącej działalność gospodarczą w Polkowicach. Zatrudniał kilkanaście osób, z którymi zawierał fikcyjne umowy o działo wprowadzając państwowego ubezpieczyciela w błąd, co do faktycznie osiąganych przychodów przez pracowników. ZUS wypłacał im świadczenia emerytalne, których nie powinni dostawać. ![]() Cała sprawa wyszła na jaw po drobiazgowej kontroli ZUS-u w polkowickiej firmie, która oficjalnie miała swoją siedzibę... w Gliwicach. - W trakcie czynności kontrolnych w tej spółce inspektorzy ZUS ustalili, że osoby zatrudnione tam na podstawie umowy o pracę, którym jednocześnie wypłacane były świadczenia emerytalne, ukrywały swoje faktyczne przychody przed organem emerytalnym. Przestępczy proceder dokonywania oszustw na szkodę ZUS-u funkcjonował w ten sposób, że w spółce tej jej prezes zarządu - oskarżony Antoni K. - zawierał fikcyjne umowy o dzieło na dane osób najbliższych dla pracowników spółki oskarżonych w tej sprawie, przy czym osoby te faktycznie nie wykonywały żadnych prac, zaś środki finansowe wynikające z tych umów, stanowiły faktycznie zapłatę za prace świadczone przez oskarżonych w ramach umowy o pracę. Taka sytuacja powodowała, że pracownicy tej spółki pobierając emerytury i nie wykazując faktycznych przychodów z tej pracy, unikali zawieszenia w całości lub części emerytury i w ten sposób pobierali nienależne świadczenia emerytalne - czytamy w akcie oskarżenia. Legnicki oddział ZUS-u wyliczył dokładnie liczbę pracowników, którzy pobierając emeryturę przekroczyli próg dochodowy. Takich osób w sumie było 21. Część z nich odpowie przed sądem także za fałszowanie podpisów pod dokumentami. - Część z tych umów o dzieło nie została podpisana przez osoby, z którymi rzekomo miały być zawarte. Umowy te zostały podpisane przez niektórych z oskarżonych, którzy złożyli na nich podpisy za osoby najbliższe widniejące na umowach o dzieło, dopuszczając się tym samym przestępstw podrobienia dokumentów - pisze Lidia Tkaczyszyn, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy. Rekordzista wyłudził ponad 135 tys. zł. Główny podejrzany - Antoni K., nie przyznał się do stawiania mu zarzutów, ale złożył swoje wyjaśnienia. Spośród pozostałych oskarżonych tylko część przyznała się do popełnienia przestępstw. Za oszustwo grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności, natomiast podrobienie dokumentów zagrożone jest karą grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
reklama
reklama
|
reklama
reklama
reklama